Zaczęli od Poloneza. Wszyscy ruszyli równym krokiem. Aśka z
Bartkiem prowadzili, a za nimi szli Dzik z Moniką, dalej, Wika z Aleksem,
Wasilina z Woickim i na końcu Magda z Pawłem Zatorskim. Trener śmiał się w niebogłosy kiedy najwyżsi zawodnicy przechodzili parami pod rękami Woickiego i
Zatora. Po skończonym tańcu, Nawrocki, posługując się pomysłami stojącego obok
Winiara wydawał następne rozkazy.
- A może… - zatarł ręce. – Walc Wiedeński? – zaśmiał się,
widząc przerażenie siatkarzy.
- Bez gadania, tańczymy! – krzyknął, włączając muzykę. Z
głośników popłynął jeden z utworów Piotra Czajkowskiego.
Zaczęli tańczyć. O dziwo, najlepiej radzili sobie Michał z
Moniką. Poruszali się bardzo rytmicznie i równo z muzyką. Walc się już kończył,
a oni tańczyli dalej, kiedy większość zrezygnowała i usiadła na boisku. Nawet
Bartek z Aśką zaliczyli glebę i sobie odpuścili.
Muzyka ucichła, a para stanęła obok siebie. Monia kurczowo
trzymała Michała za rękę.
- Co ci się dzieje? W głowie ci się kręci? – zapytał Michał,
ledwo powstrzymując śmiech.
- Nie śmiej się. Mam wrażenie, że wiruję. Ledwo stoję. –
powiedziała Libero, zakrywając oczy dłonią.
- Trenerze, mamy kontuzję! – wydarł się Kubiak, a wszyscy
parsknęli śmiechem, widząc, jak Michał wziął dziewczynę na ręce i niósł w kierunku
trybun. Następnym tańcem była Samba. Tylko nieliczni pamiętali jak się ją
tańczy i na parkiecie popisywały się tylko dwie pary. Reszta siedziała na
boisku i przyglądała się ich poczynaniom.
W tym czasie na
trybunach…
Michał posadził słabo widzącą Monikę na siedzeniu i słodko
się uśmiechnął.
- I jak? – spytał.
- Czuję się jak na ciężkim kacu. – powiedziała i zaczęła się
śmiać. – Nigdy nie byłam odporna na tego typu zabawy. Do dzisiaj mam chorobę
lokomocyjną. – uśmiechnęła się.
- Już wiem dlaczego nie jestem zawodowym tancerzem.
- Wracamy do reszty? – spytała Libero.
- Jeszcze nie. Przynajmniej nie musimy się męczyć, trener
myśli, że jesteś prawie nieżywa, a ja bohatersko próbuję uratować ci życie,
więc poudawaj jeszcze chwile umierającą. – roześmiał się Kubiak.
- Jak sobie życzysz. – zaśmiała się i położyła głowę na
kolanach Michała. Ten odgarnął z jej policzka kosmyk włosów i delikatnie pocałował.
A u naszych tancerzy…
- Cholera, Siurak, deptasz mnie! – wydarła się Aśka, robiąc
kolejny obrót w Tangu.
- Przepraszam… - zrobił minę zbitego psa.
- Nie przepraszaj, tylko patrz jak stajesz! – Strzelba
traciła cierpliwość.
- Kurek! Za duże buty! – Zatorski parsknął śmiechem, a
Bartek obrzucił go zabójczym spojrzeniem.
Trening powoli dobiegł końca.
- Dobra moi tancerze. Na dzisiaj tyle. Popołudniowy trening
mamy odwołany. – Wszyscy wybuchli wielką radością, ale od razu spotkali się z
karcącym wzrokiem trenera. – Można się rozjeść.
- Masz plany na wieczór? – Do Aśki podleciał Kurek, gdy
wychodzili z hali.
- Nie mam. – odpowiedziała i spojrzała na niego.
- A może wyskoczylibyśmy do kina? – spytał.
- Bardzo chętnie. A na co?
- To się jeszcze zobaczy. Wiem, że nie trawisz romansideł,
więc może razem coś wybierzemy. Słyszałem, że Invertigo jest warty obejrzenia.
- Zdaję się na ciebie. – uśmiechnęła się. Bartek był
wniebowzięty. Właśnie umówił się z dziewczyną swoich marzeń. Pomimo tych dwóch
wcześniejszych pocałunków, Asia była niedostępna, ale jego to za nic nie
zrażało.
- To przyjadę po ciebie o 20.00.
- Jasne. – pomachała mu i poszła w kierunku samochodu,
zostawiając uradowanego Kurka.
- Coś ty taki szczęśliwy Siurak, co? – zza drzwi wyłonił się
Michał Winiarski.
- Jestem szczęśliwy… - powiedział Bartek, nie kontrolując
swoich słów i nie kontaktując ze światem.
- Ej, w porządku z tobą? – zdziwił się przyjmujący, widząc
zachowanie kolegi. Kuraś się ocknął. – Tak, w porządku. – ja muszę lecieć. Pa.
– pomaszerował do samochodu i odjechał.
Wpadł do mieszkania jak błyskawica. Zostało mu tylko sześć
godzin! Sześć godzin! Tylko ćwierć doby! To bardzo niewiele, jak na wiecznie
roztargnionego faceta. Usiadł na sofie i zaczął się zastanawiać, jak to będzie
wszystko wyglądać. Pół celu osiągnięte, drugie pół jeszcze przed nim. Poszedł
do szafy i jak baba zaczął wywalać z niej wszystkie możliwe ubrania, nie mogąc
się zdecydować, co założyć. Stwierdził, że „każdej mordzie ładnie w bordzie”,
dlatego wyciągnął ciemnoczerwoną koszulkę i do tego czarne jeansy. Jak na
koniec marca było całkiem ciepło, dlatego wystarczyła mu sportowa bluza, a nie
kurtka. Stanął przed lustrem i popatrzył się na swoje odbicie.
- Cholera, chłopie co się z tobą dzieje? – szepnął sam do
siebie.
- Zakochałeś się przyjacielu, zakochałeś się. – z kuchni
wyszedł Karol Kłos, który przez
pewien czas dzielił mieszkanie z Kurkiem i poklepał go po
ramieniu.
A u Asi…
Strzelba weszła do mieszkania. Spokojnie wypiła kawę, wzięła
szybki prysznic i po krótkim odpoczynku zaczęła się zastanawiać, co na siebie
włożyć. Otworzyła pierwszą szufladę w komodzie i wyjęła z niej czarną bokserkę.
Założyła jasne jeansy, niebieską bluzę, a na nogi czarne conversy. Włosy
rozpuściła i stwierdziła, że jest gotowa. Przed samym wyjściem zrobiła sobie
jeszcze delikatny makijaż. Gdy wyszła z łazienki, usłyszała dzwonek do drzwi.
Stał pod nimi Bartek, cały zestresowany. Owszem, bawiła ją trochę ta sytuacja,
ale nie chciała nic mówić. Chwyciła małą torebkę i wyszła z mieszkania razem z
towarzyszącym jej Kurkiem.
Jechali w ciszy, prawie się do siebie nie odzywając. Bartek
co chwile spoglądał na swoją towarzyszkę, jakby bał się, że mu ucieknie.
- Kiedy macie zgrupowanie? – spytała Aśka, chociaż doskonale
wiedziała kiedy, ale chciała przerwać tą niezręczną ciszę.
- Zgrupowanie… Chyba za jakiś tydzień. – powiedział,
skupiając się na drodze.
- Co ty taki nieobecny jesteś? – walnęła z grubej rury i
zaczęła się śmiać, bo miała dość jego stoickiego spokoju.
- Nie wiem. Tak po prostu… - zaczął się wykręcać, czując, że
wpadł w niezłe bagno. – A tak wyglądam?
- Szczerze, to pod twarzą przystojniaka kryje się
zestresowany facet. – powiedziała uśmiechając się.
- Rozgryzłaś mnie… - powiedział, drapiąc się po głowie.
- To mi się podoba. – powiedziała cicho.
- Co ci się podoba? – spytał, doskonale słysząc każde jej
słowo.
- Lubię, jak ktoś jest po prostu szczery. Nie grasz kogoś,
kim nie jesteś. – powiedziała zupełnie poważnie, delikatnie uśmiechając się do
Bartka. Siatkarz odwzajemnił uśmiech i zaparkował pod kinem. Wyszedł z
samochodu i pomógł wysiąść Asi. Poszli w stronę wejścia.
Następny pewnie końcem
tygodnia, ale z pewnością się pojawi. Pozdrawiam J
te tance wygladalyby na pewno swietnie :) ciekawe co ciekawego wydarzy sie w kinie.. do nastepnego! :D
OdpowiedzUsuńFajny i ciekawy rozdział :)
OdpowiedzUsuńZapraszam na http://cristiano-meg.blogspot.com/2013/01/rozdzia-10.html i zachęcam do komentowania
wpadnę :)
UsuńNa twojego bloga trafiłam przypadkiem i się zakochałam ;) Piszesz bardzo fajnie i zamierzam być częstym bywalcem ;)
OdpowiedzUsuńw wolnej chwili zapraszam do mnie
http://tu-amor-hace-que-el-mundo-no-existe.blogspot.com
Pozdrawiam i życzę weny ;)
dziękuję :)
UsuńHahhaa niezły trening taneczny :D Moment "kontuzjowanej " najlepszy D; Widac, ze ktoś sie na serio zakochał hah. Jestem ciekawa jak będzie kinie :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
Przeczytałam wszystko. Stwierdzam, że to jest genialne!!!! :D Jestem bardzo ciekawa jak potoczą się losy Aśki i Kurasia, no i oczywiście reszty grupy :) Bartek w tym opowiadaniu jest wręcz przesłodki :) Czekam na kolejny rozdział z niecierpliwością :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Kasia :*
kasia dziękuje kasi :D
Usuń