piątek, 4 stycznia 2013

Rozdział 14


Na szczęście kontuzja atakującej powoli została wyleczona. Jednak dalej nie wolno było nogi przemęczać. Minęły prawie całe Mistrzostwa, ale w ostatnim meczu, pojawić się miał najcięższy przeciwnik – BPS Muszynianka. Nic na to nie poradzimy, że kapitan jest bardzo uparta.
- Zróbcie coś! Ja muszę zagrać w finale! – błagała Aśka swoich fizjoterapeutów.
- Dobra, ale nie gwarantuję, że nie będziesz nic czuła na meczu. – powiedział Jabłoński.
- Nieważne! Muszę im pomóc! – podniosła głos.
- Już się robi. Paweł, dawaj sprzęt! – krzyknął doktor i zabrał się do „ratowania” łydki.
Na dwie godziny przed samym meczem, noga atakującej była w… przyzwoitym stanie. Przynajmniej mogła skakać i biegać.
Aśka wskoczyła w klubowe ciuszki i wybiegła na rozgrzewkę. Na Bełchatowskiej hali zaczęli się zbierać kibice. Kiedy dziewczyny tylko zobaczyły Strzelbę przymierzającą się do wykonania zagrywki, dostały „powera” i uwierzyły, że tytuł Mistrza Polski mają szansę obronić. Kibice szaleli na trybunach, kiedy zobaczyli swoją ukochaną zawodniczkę na boisku.
Trener planował jej nie oszczędzać. Wiedział, że jej obecność w grze będzie decydować o wyniku spotkania.
Mecz się zaczął. Dziewczyny wygrały pierwszego seta, ale dwa następne niestety nie.  W międzyczasie, coach ściągnął Aśkę z boiska, żeby jej doszczętnie nie przemęczyć. Zaczął się czwarty set - mógł być tym ostatnim. Nie poddawały się. Walczyły cały czas. 24 : 23 dla Muszynianki i piłka meczowa. Dziewczyny nie czuły gruntu pod nogami. Nerwy, stres. Wtedy działa trener – zmiana. Na zagrywkę wchodzi Pisarek. Matlak wiedział, że ta zawodniczka potrafi odmienić losy meczu. Kazał jej stawiać wszystko na jedną kartę.
Dziewczyna stanęła daleko za dziewiątym metrem. Kątem oka zobaczyła kolegów ze Skry, którzy pojawili się koło trenera. Wzięła głęboki oddech i zaserwowała. Piłka leciała jak  Messerschmitt i trzasnęła w prawy narożnik boiska, tuż obok nóg Kaśki. W tej chwili nie liczyła się przyjaźń i sentymenty. Trzeba było działać na własną rękę.
24 : 24, jeszcze jest szansa. Trener Muszynianki wziął przerwę, żeby rozproszyć Aśkę. Stary skuteczny trick trenerski. Chłopaki obskoczyli dziewczyny ze wszystkich stron. Teraz nie było już wskazówek, tylko zwykły doping i zachowanie skupienia.
- Jeszcze jedna mocna zagrywka, żeby teraz się rozłożyły. Dasz radę Aśka, potrafisz to zrobić. – mówił do atakującej Matlak. Za chwilę pojawił się Bartek z Wlazłym i Winiarskim.
- Wal po narożnikach, ale mocno. – szepnął Michał. – Ale uważaj, żeby nie przestrzelić. – powiedział Mariusz. – I masz na szczęście. – Bartek, zamiast udzielać porad, dał Asi całusa, co z pewnością było w tej chwili najskuteczniejsze.
Strzelba wyszła z powrotem za boisko. Jeszcze raz posłała potwornie mocną zagrywkę i…
- AS! – darł się Matlak.
Kibice wstali z miejsc, krzycząc „ostatni”. „Zagrywka z prędkością 120 km/h. Proszę państwa, coś niesamowitego”, odezwał się komentator.
- Prawie jak Kurek! – darł się Możdżona do Aśki. – dawaj jeszcze raz!
Atakująca znowu zaserwowała. W ostatniej chwili zmieniła kierunek lotu i zastosowała skrót, którego nikt z przeciwniczek się nie spodziewał. Trafiła! To była istnie techniczna zagrywka. Kibice skakali na trybunach. Tie – break. Aśka powoli zeszła z boiska i usiadła na krześle z kwaśną miną i zaszklonymi oczami.
- Co się stało?! – Bartek kucnął koło niej
- Strzelba, co jest? – przestraszył się trener
- Łydka… - szepnęła Aśka, i złapała się za sine już miejsce. Trener zakrył usta ręką. Ruchem dłoni przywołał Jabłońskiego.
- Cholera, wiedziałem, że tak będzie. Nie możesz grać. – powiedział doktor
- Muszę! – wydarła się Aśka, czym spowodowała u wszystkich niemałe zdziwienie.
- Dziewczyno, poryczysz się z bólu! Trenerze, zabraniam! – zwrócił się do Matlaka, na co on przytaknął.
Aśka siedziała ze spuszczoną głową. Obok niej usiadł Bartek i wziął ją za rękę.
- Wygrają.
- Już to widzę… - powiedziała Aśka zerkając ukradkiem na Oliwię.
- No tak… - mruknął Kuraś.
Zaczął się tie – break, dziewczyny nie dawały rady wyjść na więcej niż jednopunktowe prowadzenie. Było widać stanowczą różnicę w atakach Aśki, a Oliwii. Strzelba siedziała na ławce z zaciśniętymi pięściami, nie mogła patrzeć, jak druga atakująca marnuje idealnie wystawione piłki.
- Niech mnie trener ziemi! – powiedziała, gwałtownie wstając i czując tym samym ból w łydce.
- Aśka, to dla ciebie niebezpieczne. – rzucił Matlak.
- Trudno, ale niech pan patrzy na Oliwię, z takim atakiem nie mamy szans! – walnęła z grubej rury. Trudno, niech sobie myśli o niej facet co chce, ale liczyło się tu i teraz.
- Co ja z tobą mam. – zaśmiał się i wyciągnął tabliczkę z numerem piątym i podał go Asi, dając znak sędziom, że następuje zmiana. Tak naprawdę potwornie się cieszył, że na boisko wychodzi ambitna, doświadczona zawodniczka.
Aśka, lekko utykając wyszła na boisko. Oliwia wzięła od niej „piątkę”, rzucając mordercze spojrzenie, którym atakująca zupełnie się nie przejęła.
Ustawiła się za trzecim metrem i czekała na gwizdek sędziego. Gra poszła jak po maśle. Mistrzostwo zostało „wyrwane” Muszyniance. MVP została oczywiście Aśka, która, tak jak przypuszczał trener – odmieniła losy tego meczu. Zarówno zawodnicy, jak i zawodniczki szaleli z radości. Następny sukces do kolekcji.

„ Mamy żółte serca, w których płynie czarna krew, bo to Skra Bełchatów, bo to Skra Bełchatów jest”. – śpiewali kibice.

- Dla takich chwil warto grać. – powiedziała Asia, wychodząc z hali z Bartkiem, na co szeroko się uśmiechnął, przypominając sobie Mistrzostwo Europy.
- Jak nóżka, co? – spytał troskliwie, widząc jak dziewczyna kuleje.
- Bywało lepiej. – powiedziała z grymasem na twarzy.
- Samochód mam na parkingu, choć. – wziął ją pod ramię i pomógł dojść do auta.
Bartek odwiózł Aśkę do domu. Dziewczyna rzuciła się na łóżko, bo noga bolała ją niemiłosiernie.
- Coś ci przynieść? – spytał siadając na łóżku
- Nie, dziękuję. – blado się uśmiechnęła i dała mu buziaka.
Siedzieli rozmawiając. Kurek nie szczędził Asi komplementów dotyczących dzisiejszej gry, ale czasem też urody i charakteru.
- Dasz sobie radę? – spytał, kiedy dojrzał na zegarku godzinę 23.00.
- Jasne. Idź Bartuś, bo musisz się wyspać na mecz. – odsłoniła rząd ząbków.
- Kompletnie zapomniałem. To przez ciebie. – dźgnął ją w żebra i zaczął łaskotać. Aśka śmiała się i krzyczała w niebogłosy. Bartek w końcu przestał i zatrzymał oczy naprzeciwko jej patrzałek. Ich twarze zaczęły się do siebie zbliżać. Aśka czuła jego oddech na swojej skórze. Kurek odgarnął jej włosy i delikatnie musnął kącik jej ust. Dziewczyna oddawała pocałunki. Całowali się coraz zachłanniej. Bartek na chwilę się od niej oderwał i wyszeptał ciche „kocham cię”, na co Asia odpowiedziała kolejnym pocałunkiem. Dochodziła północ, a oni ani myśleli się ze sobą rozstawać. Kurek zaczął majstrować przy zapięciu jej biustonosza.
Aśce włączył się wtedy red alert i odskoczyła od chłopaka jak poparzona. Zdezorientowany Bartek gwałtownie wstał i złapał ją za ręce.
- Przepraszam. – szepnął.
- Myślę, że powinieneś już iść. – powiedziała Strzelba i wyrwała ręce z uścisku chłopaka.
Kuraś posłusznie opuścił mieszkanie, a Aśka wróciła do pokoju i usiadła na tym samym miejscu, na którym chwilę wcześniej siedział Bartek. Schowała twarz w dłoniach i zaczęła rozmyślać o Kurku. Kochał ją, ona jego przecież też, ale jeszcze nie do tego stopnia. Poszła wziąć prysznic i chwilę później położyła się do łóżka. Dostała sms’a. Od Bartka.

Dobranoc moja mistrzyni!
Przepraszam Cię za tamto. Nie zastanawiałem się nad tym, co robię.
Kocham Cię. Bartek ;*

Asi zrobiło się lżej na sercu. Bała się, że Bartek jest kolejnym, któremu zależy tylko na jednym. Najwyraźniej było inaczej. Chwilę później zasnęła głębokim snem.


Witam! Kto oglądał dzisiaj mecz? Nie spodziewałam się takiego wyniku Jastrzębskiego Węgla, trochę szkoda Skry. We środę zobaczymy co się będzie działo w ćwierć-finale.
A MVP Wojtaszka jak najbardziej zasłużone J

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz