Michał leżał na swoim łóżku i bawił się telefonem. Po chwili
uchyliły się drzwi, a Dzik momentalnie się uśmiechnął, widząc stojącą w nich
osobę.
- Jak się czujesz? – spytała Monika, podchodząc bliżej i
zamykając drzwi.
- Bywało lepiej, ale Olek powiedział, że za cztery dni będę
mógł już biegać.
- Serio? To świetnie. Bałam się, że do końca zgrupowania nie
będziesz mógł grać.
- Nie pozwoliłbym sobie na takie lenistwo. – uśmiechnął się
i cmoknął dziewczynę.
- Idziesz do Igły? Podobno robią kino z 14-calowym laptopem,
ale da się oglądać.
- Przyjdę za moment. – powiedział.
- To idę uprzedzić wszystkich, że inwalida nadchodzi. –
zaśmiała się Monika, ale Michał od razu zmierzył ją zabójczym spojrzeniem.
W pseudo-kinie
Ignaczaka…
W pokoju siedzieli Aśka, Weronika, Bartek, Ziomek, Możdżon,
Zator, Winiar, Piotrek i Igła. Przed chwilą wpadła jeszcze Monika, zapowiadając
nadejście Michała, który za kilka minut również się pojawił. Wszyscy znaleźli
sobie jakieś miejsce. Aśka usiadła między Cichym i Kurkiem, którzy wcisnęli się
między łóżka, na których siedzieli Monika i Michał, a na drugim Ziomek, obok
Możdżona. W kącie świeciły się oczy Winiara, a centralnie przed laptopem
znalazł się Krzysiu.
- I co oglądamy? – spytał Marcin, kiedy umiejscowił na łóżku
swoje dwumetrowe ciało.
- Może Shreka… - powiedział cicho Nowakowski, na co wszyscy
wybuchli śmiechem. – No co… dziewczyny pewnie nie lubią horrorów. – wykręcał
się, na co Monika z Weroniką przytaknęły.
- Dawaj „Szczęki”! – rzuciła Aśka.
- Jedna normalna! – krzyknął Igła i puścił oczko do
Strzelby, na co Kurek zmierzył go mrocznym spojrzeniem. – Którą część sobie
waćpanna życzy? – spytał.
- Pierwszą, bo podejrzewam, że część nie oglądała „Szczęk”
nigdy. – powiedziała, zerkając w stronę Moniki i Weroniki.
- A ja jestem pewny, że Strzelba nie ma takich stalowych
nerwów. – zaśmiał się Pit.
- A założymy się? – spytała dziewczyna, rozbawiona całą
sytuacją.
- Bardzo chętnie.
- A o co?
- No to załóżmy, że ten co wygra wstaje o piątej rano i
godzinę sprintem biega przez las. – chytro się uśmiechnął.
- Nie wymyślisz czegoś bardziej ambitnego? – uniosła lewą
brew.
- Dla mnie to wyczyn. Możdżon, tnij! – podał Asi rękę, a
Marcin „zatwierdził” zakład.
Igła włączył film i zaczęli oglądać. Aśka pół filmu siedziała
niewzruszona. Rekin jadł wszystkich po kolei, ocean był czerwony od krwi, ale
na dziewczynę nie było szans. Piotrek zaczął się przejmować, że przegra zakład.
Chłopaki podśmiewali się z przyjaciela. Bartek spoglądał to na Nowakowskiego,
to na Aśkę, licząc, że w końcu dziewczyna się najzwyczajniej w świecie
przestraszy. Nadeszła w końcu scena, kiedy Matt Hooper zostaje zanurzony w
klatce, żeby ustrzelić „wielką rybę”. Wszędzie było ciemno. Wszyscy czekali na
moment, kiedy pojawi się rekin. Strzelba siedziała sobie jakby nigdy nic,
chociaż widać było u niej lekkie zdenerwowanie, ale nie porównywalne ze
strachem Moniki, która już dawno wtuliła się w ramię Michała. Wszystko ucichło.
Siatkarze siedzieli w bezruchu, aż drzwi do pokoju gwałtownie się otworzyły. Aśka
aż podskoczyła i krzyknęła, łapiąc Bartka za rękę.
- Wygrałem! – Pit zaczął skakać po pokoju. W progu stanął
trener Matlak.
- Można wiedzieć, co robisz młody człowieku? – spytał.
- yyy… Ja, a bo wie trener… - podrapał się po głowie, myśląc
co by tu powiedzieć.
- Założyliśmy się i Piotruś wygrał. – rzuciła Strzelba z
grubej rury.
- Aha. Brawo. Jest po jedenastej. Idźcie spać, bo jutro
będziecie nieprzytomni.
- Tak trenerze. – odparli chórkiem. Trener wyszedł, a
siatkarze zajęli z powrotem swoje miejsca. Aśka usiadła obok Kurka, szczelnie
się do niego przytulając. Chłopak objął ją swoim ramieniem, śmiejąc się pod
nosem.
- No i co odważniaku, nie wytrzymało się, co? – szepnął.
- Cicho bądź, i tak mam mocne nerwy, jeśli z tobą mogę
wytrzymać. – powiedziała, a Bartek delikatnie ją pocałował.
- Ej, nie miziajcie mi się tu! Rekin Quinta pożera, a wy się
najzwyczajniej w świecie całujecie? – Igła załamał ręce, a reszta wybuchła
śmiechem. Do końca filmu nikt się nie odzywał. Pojawiły się napisy końcowe.
- Dziękujemy! – powiedział Ziomek, rozprostowując kości.
- Fajna bajeczka, kiedy następna część? – spytał Piotrek. –
Znowu się założymy, co Strzelba? – poklepał dziewczynę po ramieniu i zaczął się
śmiać. Aśka trzepnęła go porządnie.
- Oglądamy jakieś romansidło i założę się, że pierwszy się
popłaczesz. – zaśmiała się.
- Zobaczymy kochaniutka, zobaczymy. – powiedział.
W przeciągu kilku minut, wszyscy zmyli się z pokoju Igły i Łukasza.
Bartek odprowadził Aśkę do pokoju.
- Czyli jutro biegamy? – zapytał.
- Ja biegam. – uśmiechnęła się.
- Mogę wstać, to pobiegamy razem.
- Jeśli wstaniesz… - powiedziała z ironią w głosie.
- A co, chcesz się założyć?
- O nie… Na dzisiaj mam dość zakładów. – zaśmiała się i
cmoknęła Bartka w usta, po czym zniknęła za drzwiami swojego pokoju.
Dziewczyny już leżały w łóżkach i chyba spały. Aśka wzięła
szybki prysznic i wskoczyła pod kołdrę. Na szafce zaczął drgać telefon.
Oczywiście Bartek musiał się pożegnać. Dziewczyna pokręciła głową i wzięła do
ręki telefon.
Dobranoc ;* Pamiętaj,
żeby nastawić budzik J
Bartek
Aśka po przeczytaniu wiadomości uśmiechnęła się sama do
siebie i szepnęła cicho „Tak Bartusiu, zobaczymy kto wstanie”. Swoje słowa
wystukała bez zastanowienia na przyciskach telefonu, po czym nacisnęła
„wyślij”. Czekała na odpowiedź. Po niecałej minucie przyszedł sms.
Chcesz się założyć
Dziubasku? Idź spać, bo nie wstaniesz. Pa ;*
Zgodnie z zaleceniami Bartka, Strzelba wtuliła głowę w
poduszkę i zasnęła.
5 godzin później…
Budzik wrzeszczał niemiłosiernie. Dziewczyny spały jak zabite,
jednak Aśka wstała z łóżka rześka i wypoczęta. Założyła dresy, włosy związała w
wysoki kucyk, chociaż włosy i tak sięgały jej do połowy pleców. Wyciągnęła z torby
iPoda i włożyła słuchawki do uszu, po czym wybiegła z pokoju, wpadając na
korytarzu w dwumetrową ścianę. Sama nie była małych rozmiarów, więc przeżyła
uderzenie.
- O Bartuś, wstałeś! – zaśmiała się.
- No widzisz? Nie tylko z ciebie jest ranny ptaszek. Lecimy? – spytał, ciągnąc Strzelbę za rękę.
Dziewczyna przytaknęła i uwolniła się z uścisku przyjmującego. Wydostali się z
ośrodka przez okno, gdyż drzwi otwierali dopiero o siódmej i pobiegli ścieżką w
głąb Spalskiego lasu.
Przepraszam, że tak
długo nie dodawałam, ale mam masę sprawdzianów na głowie ;/
Na feriach napiszę
kilka rozdziałów do przodu i będę dodawać cały czas J
Pozdrawiam J