…niestety przez najbliższe mecze nie pojawisz się w
składzie, zastąpi cię Oliwia. Przykro mi, wiem, że to nie od ciebie zależy, że
ostatnio słabiej grasz. Przeszłaś okropne kontuzje, które uniemożliwiają ci grę
na twoim poziomie, ale no cóż… jestem zmuszony na pewien czas wyłączyć cię z
dwunastki. – powiedział trener. Aśka czuła, jak łzy zbierają jej się pod
powiekami, a ręce zaciskają się w pięści. – Ponadto, kapitanem, zgodnie z
regulaminem zostanie na pewien czas Oliwia Kmąk. Często kariera sportowa jest
okrutna, ale musisz się z tym pogodzić, że najbliższy miesiąc spędzisz na
trybunach. Niestety również nie jestem pewny, czy zostaniesz powołana do
reprezentacji. Wiem, że na początku byłaś faworytką, ale teraz sytuacja
zmieniła się o sto osiemdziesiąt stopni. – ostatnie słowa były ostatecznym
ciosem, który dobił Strzelbę. Ledwo wytrzymywała nie grając jeden dzień, a co
dopiero patrząc na zespół z… trybun. Kapitan reprezentacji Polski, nie znajdzie
miejsca w klubowym składzie, a co gorsza na mistrzostwach?
- Dobrze trenerze… - wydukała, tłumiąc cisnące jej się do
oczu łzy. – Chciałam powiedzieć, że przykro mi, że pana zawiodłam. Mam
nadzieję, że kiedyś jeszcze udowodnię panu, że jestem dobrą siatkarką. –
powiedziała jednym tchem, pożegnała się i szybkim krokiem wyszła z hali.
Matlak siedział w gabinecie, mając okropne wyrzuty sumienia.
Czemu to zrobił? Przecież to nie jej wina. Jeśli grała, to znaczy, że była w
stanie.
Aśka nie zważając na nic, biegła w kierunku parku.
Przebiegała kolejne czerwone światła, nie zwracała uwagi na potrącanych
przechodniów. Wpadła do jedynego zielonego zakątka w mieście i usiadła przy
fontannie. Zawsze była twarda. Rodzice uczyli ją, że w życiu zdarzają się
przeciwności losu, a szczególnie w sporcie. Popatrzyła na wodę, na kolejne
krople, które wpadają do wody i giną w jej głębi. Czy z nią nie było tak samo?
Zaczęła odnosić sukcesy zaledwie kilka lat temu, ale słodka passa się skończyła
i jak kropla utonęła. Ukryła twarz w dłoniach i dała upust swoim emocjom –
wybuchła rzewnym płaczem. Nigdy tego nie robiła, nie poznawała się. Udawała
twardziela, a tak naprawdę była wrażliwa i delikatna. Czemu się tak zmieniła.
Siedziała tak kilkanaście minut, wpatrując się w korony drzew poruszane na
wietrze. Myślała o tym, czy kiedykolwiek powróci do dawnej formy. Czy odzyska
opinię jednej z najlepszych siatkarek świata. W głębi serca o tym marzyła, ale
miała świadomość, że najpiękniejsze chwile jakie przeżyła już minęły.
Przypomniała sobie wszystkie tytuły zdobyte w ostatnim czasie, ale również moment,
w którym pierwszy raz wyszła na boisko, pierwszy raz wzięła do rąk piłkę. Była
autorytetem zarówno w kadrze narodowej, jak i w klubowym zespole. Czemu to
wszystko tak szybko się skończyło? Otarła łzy i postanowiła iść do Bartka.
Zawsze był dla niej podporą, dlaczego nie tym razem? Poszła w kierunku dobrze
znanego jej osiedla, na którym mieszkał siatkarz. Przyspieszyła kroku.
Potrzebowała czyjegoś ramienia. Musiała się komuś wygadać. Na pewno nie Monice,
gdyż nie chciała jej psuć świetnego nastroju. Zadzwoniła do drzwi. Po chwili
jej oczom ukazała się wysoka farbowana brunetka z piwnymi oczami.
- Hej? – powiedziała, a raczej zapytała z przekąsem, żując
przy tym gumę. Strzelbie oczy wyszły z orbit kiedy zobaczyła inną dziewczynę w
mieszkaniu siatkarza. Myślała, że to może jakaś krewna, dlatego nie chciała
urządzać komedii.
- Zastałam może Bartka? – spytała cicho.
- Nie, poszedł na trening. A tak w ogóle kim jesteś? –
spytała, mieląc ustami.
- Nazywam się Aśka. Jesteśmy parą. A ty to przepraszam…
- Aha. Mówił o tobie! – na te słowa Strzelba się
uśmiechnęła. – O ile wiem, to ciebie nic nie łączy z Bartoszem. Przecież się
rozstaliście. Zdradziłaś go, prawda? – powiedziała nieznajoma zupełnie bez
emocji.
- Że co?! – Aśka podniosła głos. – Kim ty w ogóle jesteś?
Skąd się tu wzięłaś? – atakująca zalała dziewczynę pytaniami.
- Spokojnie. Nie dziwię się, że z nim zerwałaś, skoro taka
narwana jesteś. Nazywam się Blanka, jestem jego dziewczyną. – uśmiechnęła się z
ironią w geście triumfu. Aśka nie mogła w to uwierzyć. Jeden dzień, jedna
godzina, a życie wystawia ją na taką próbę? I jak on mógł? Myślała, że jest
inny. Zawiodła się. Jeszcze raz spojrzała na wybrankę Kurka i wyszła z bloku. Wróciła
do domu. Wzięła telefon i wysyłała Bartkowi sms’a.
Szkoda kochanie, że
osobiście
nie przedstawiłeś mi
swojej dziewczyny.
Muszę przyznać, że się
na tobie zawiodłam.
Myślałam, że jesteś
inny, ale jak widać – nie.
Chyba rozumiesz, że to
nie ma sensu.
Odłożyła telefon na szafkę i położyła się na łóżku, jeszcze
raz wybuchając płaczem.
Było południe, a za oknem piękna pogoda. Aśka chciała się
rozładować, ale nie biorąc garść środków uspokajających i popijając je litrem
wódki. Nie, tak nie robi mądry człowiek, a Strzelbę do takich można było
zaliczyć. Ubrała adidasy, dres i wybiegła z mieszkania. Zaczęła biegać
sprintem, chcąc się po prostu…zmęczyć. Wiedziała, że jej nie wolno, że to
niedobrze dla łydki, ale nic jej to teraz nie obchodziło. Cały czas czuła w
kieszeni wibrację telefonu. Wiedziała, że to Bartek albo Monika. Z tym
pierwszym nie miała już o czym rozmawiać, a przyjaciółce nie chciała psuć
najpiękniejszych chwil jej życia.
Biegła tempem jak na 60m. Jednak niedaleko parku złapał ją
potworny ból w okolicach łydki. Czuła jakby ktoś wbił jej nóż w nogę. Łzy
cisnęły się jej do oczu, ale nie zwracała na to uwagi. Utykając, biegła dalej.
W końcu zatrzymała się i z trudem usiadła na ławce, po czym zaczęła płakać. Nie
obchodziło jej, że każdy patrzy w jej stronę, zastanawiając się, czy dziewczyna
nie odeszła przypadkiem od zmysłów. Po chwili poczuła ciepłą dłoń na swoim
ramieniu. Podniosła głowę, a jej oczom ukazał się wysoki mężczyzna.
- Nic pani nie jest? – spytał z troską. Najwyraźniej nie
wiedział kim jest. To nawet lepiej.
- Nie nic. Przepraszam. Mam zły dzień. – gwałtownie się
podniosła, ale od razu opadła na swoje siedzenie, gdyż łydka bolała ją
niemiłosiernie.
- A jednak coś z panią nie tak. – popatrzył na nią swoimi
wielkimi oczyma.
- Niech się pan nie martwi. Poradzę sobie. – powiedziała,
usiłując stać o własnych siłach.
- Żaden pan. – uśmiechnął się. – Dawid jestem. – podał jej
rękę.
- Joanna. – dziewczyna odwzajemniła gest.
- Choć, pomogę ci dojść do domu. Gdzie mieszkasz?
- Poradzę sobie. Dziękuję.
- No daj spokój. – Aśka zanim się spostrzegła, znalazła się
u Dawida na rękach.
- I będziesz mnie niósł dwa kilometry? – uśmiechnęła się
niemrawo.
- Jeśli będzie trzeba, ale kawałek stąd mam samochód. –
odwzajemnił uśmiech, po czym zaniósł dziewczynę do swojego auta. Szli we dwoje,
lecz jedną parą nóg, ciągle milcząc. Kiedy dotarli na miejsce, Strzelbie
„szczęka opadła”. Na szczerzonym parkingu stało nowe Porsche Cayenne.
- O mój boże. Jaka fura! – zaśmiała się Aśka, chyba pierwszy
raz od kilku godzin.
- Lubię dobre samochody i piękne kobiety. – mrugnął do
dziewczyny, na co Strzelba lekko się skrzywiła. Co jak co, ale na pewien czas
miała dość mężczyzn. – Dasz się zaprosić na obiad? – spytał, gdy siedzieli
wygodnie w bajeranckim środku lokomocji Dawida.
- No nie wiem, muszę już wracać.
- No proszę. Chyba należy mi się nagroda za ratunek? –
zrobił minę kota ze Shrek’a.
- Jeśli tak ci się mogę odwdzięczyć, to się zgadzam. Tylko
może najpierw zrobię coś z tą łydką. – uśmiechnęła się.
- No to zrobię dzisiaj za szofera. Gdzie panią podwieźć?
Aśka podała mu dokładny adres i po chwili znaleźli się pod
jej blokiem.
- Wejdziesz? – spytała, z trudem wysiadając z auta.
- Nie, dziękuję. Poczekam.
- Dobra, zaraz wrócę.
Strzelba powlokła się do mieszkania. Weszła do środka i
spojrzała na telefon. Szesnaście nieodebranych połączeń od Bartka – zignorowała
i dwa od Moniki. Odpisała jej krótkie „żyję”, żeby przyjaciółka się nie
martwiła i obłożyła bolącą nogę lodem. Poskutkowało, ból jak ręką odjął.
Przebrała się w bardziej stosowne ciuszki i zeszła z powrotem do nowego
znajomego. Nie była do końca przekonana, czy jest to dobry pomysł, ale skoro
już jej pomógł, to nie wypadało odmówić.
Co powiecie na taką
zmianę akcji? J Komentujcie!
Co się dzieję z Aśką ??Mam nadzjeję , że z tą Blanką to jakiś żart .I że Dawid to będzie dobry przyjacjel i nikt więcej .
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie jest nowy rozdział :)
http://crisija.blogspot.com
ulala się porobiło :) no dobrze dobrze, zobaczymy co będzie dalej :D pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńWooow. To się namieszało. Oby to były chwilowe kłopoty i szybko wróciła do dyspozycji i znów była autorytetem dla wszystkich siatkarek. A z Bartkiem.. Mam nadzieję, że to tylko nieporozumienie, no bo jak można być takim kretynem? -.- Świetny rozdział i nie mogę się doczekać kolejnego :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń