wtorek, 19 lutego 2013

Rozdział 29


…niestety przez najbliższe mecze nie pojawisz się w składzie, zastąpi cię Oliwia. Przykro mi, wiem, że to nie od ciebie zależy, że ostatnio słabiej grasz. Przeszłaś okropne kontuzje, które uniemożliwiają ci grę na twoim poziomie, ale no cóż… jestem zmuszony na pewien czas wyłączyć cię z dwunastki. – powiedział trener. Aśka czuła, jak łzy zbierają jej się pod powiekami, a ręce zaciskają się w pięści. – Ponadto, kapitanem, zgodnie z regulaminem zostanie na pewien czas Oliwia Kmąk. Często kariera sportowa jest okrutna, ale musisz się z tym pogodzić, że najbliższy miesiąc spędzisz na trybunach. Niestety również nie jestem pewny, czy zostaniesz powołana do reprezentacji. Wiem, że na początku byłaś faworytką, ale teraz sytuacja zmieniła się o sto osiemdziesiąt stopni. – ostatnie słowa były ostatecznym ciosem, który dobił Strzelbę. Ledwo wytrzymywała nie grając jeden dzień, a co dopiero patrząc na zespół z… trybun. Kapitan reprezentacji Polski, nie znajdzie miejsca w klubowym składzie, a co gorsza na mistrzostwach?
- Dobrze trenerze… - wydukała, tłumiąc cisnące jej się do oczu łzy. – Chciałam powiedzieć, że przykro mi, że pana zawiodłam. Mam nadzieję, że kiedyś jeszcze udowodnię panu, że jestem dobrą siatkarką. – powiedziała jednym tchem, pożegnała się i szybkim krokiem wyszła z hali.
Matlak siedział w gabinecie, mając okropne wyrzuty sumienia. Czemu to zrobił? Przecież to nie jej wina. Jeśli grała, to znaczy, że była w stanie.

Aśka nie zważając na nic, biegła w kierunku parku. Przebiegała kolejne czerwone światła, nie zwracała uwagi na potrącanych przechodniów. Wpadła do jedynego zielonego zakątka w mieście i usiadła przy fontannie. Zawsze była twarda. Rodzice uczyli ją, że w życiu zdarzają się przeciwności losu, a szczególnie w sporcie. Popatrzyła na wodę, na kolejne krople, które wpadają do wody i giną w jej głębi. Czy z nią nie było tak samo? Zaczęła odnosić sukcesy zaledwie kilka lat temu, ale słodka passa się skończyła i jak kropla utonęła. Ukryła twarz w dłoniach i dała upust swoim emocjom – wybuchła rzewnym płaczem. Nigdy tego nie robiła, nie poznawała się. Udawała twardziela, a tak naprawdę była wrażliwa i delikatna. Czemu się tak zmieniła. Siedziała tak kilkanaście minut, wpatrując się w korony drzew poruszane na wietrze. Myślała o tym, czy kiedykolwiek powróci do dawnej formy. Czy odzyska opinię jednej z najlepszych siatkarek świata. W głębi serca o tym marzyła, ale miała świadomość, że najpiękniejsze chwile jakie przeżyła już minęły. Przypomniała sobie wszystkie tytuły zdobyte w ostatnim czasie, ale również moment, w którym pierwszy raz wyszła na boisko, pierwszy raz wzięła do rąk piłkę. Była autorytetem zarówno w kadrze narodowej, jak i w klubowym zespole. Czemu to wszystko tak szybko się skończyło? Otarła łzy i postanowiła iść do Bartka. Zawsze był dla niej podporą, dlaczego nie tym razem? Poszła w kierunku dobrze znanego jej osiedla, na którym mieszkał siatkarz. Przyspieszyła kroku. Potrzebowała czyjegoś ramienia. Musiała się komuś wygadać. Na pewno nie Monice, gdyż nie chciała jej psuć świetnego nastroju. Zadzwoniła do drzwi. Po chwili jej oczom ukazała się wysoka farbowana brunetka z piwnymi oczami.
- Hej? – powiedziała, a raczej zapytała z przekąsem, żując przy tym gumę. Strzelbie oczy wyszły z orbit kiedy zobaczyła inną dziewczynę w mieszkaniu siatkarza. Myślała, że to może jakaś krewna, dlatego nie chciała urządzać komedii.
- Zastałam może Bartka? – spytała cicho.
- Nie, poszedł na trening. A tak w ogóle kim jesteś? – spytała, mieląc ustami.
- Nazywam się Aśka. Jesteśmy parą. A ty to przepraszam…
- Aha. Mówił o tobie! – na te słowa Strzelba się uśmiechnęła. – O ile wiem, to ciebie nic nie łączy z Bartoszem. Przecież się rozstaliście. Zdradziłaś go, prawda? – powiedziała nieznajoma zupełnie bez emocji.
- Że co?! – Aśka podniosła głos. – Kim ty w ogóle jesteś? Skąd się tu wzięłaś? – atakująca zalała dziewczynę pytaniami.
- Spokojnie. Nie dziwię się, że z nim zerwałaś, skoro taka narwana jesteś. Nazywam się Blanka, jestem jego dziewczyną. – uśmiechnęła się z ironią w geście triumfu. Aśka nie mogła w to uwierzyć. Jeden dzień, jedna godzina, a życie wystawia ją na taką próbę? I jak on mógł? Myślała, że jest inny. Zawiodła się. Jeszcze raz spojrzała na wybrankę Kurka i wyszła z bloku. Wróciła do domu. Wzięła telefon i wysyłała Bartkowi sms’a.

Szkoda kochanie, że osobiście
nie przedstawiłeś mi swojej dziewczyny.
Muszę przyznać, że się na tobie zawiodłam.
Myślałam, że jesteś inny, ale jak widać – nie.
Chyba rozumiesz, że to nie ma sensu.

Odłożyła telefon na szafkę i położyła się na łóżku, jeszcze raz wybuchając płaczem.
Było południe, a za oknem piękna pogoda. Aśka chciała się rozładować, ale nie biorąc garść środków uspokajających i popijając je litrem wódki. Nie, tak nie robi mądry człowiek, a Strzelbę do takich można było zaliczyć. Ubrała adidasy, dres i wybiegła z mieszkania. Zaczęła biegać sprintem, chcąc się po prostu…zmęczyć. Wiedziała, że jej nie wolno, że to niedobrze dla łydki, ale nic jej to teraz nie obchodziło. Cały czas czuła w kieszeni wibrację telefonu. Wiedziała, że to Bartek albo Monika. Z tym pierwszym nie miała już o czym rozmawiać, a przyjaciółce nie chciała psuć najpiękniejszych chwil jej życia.
Biegła tempem jak na 60m. Jednak niedaleko parku złapał ją potworny ból w okolicach łydki. Czuła jakby ktoś wbił jej nóż w nogę. Łzy cisnęły się jej do oczu, ale nie zwracała na to uwagi. Utykając, biegła dalej. W końcu zatrzymała się i z trudem usiadła na ławce, po czym zaczęła płakać. Nie obchodziło jej, że każdy patrzy w jej stronę, zastanawiając się, czy dziewczyna nie odeszła przypadkiem od zmysłów. Po chwili poczuła ciepłą dłoń na swoim ramieniu. Podniosła głowę, a jej oczom ukazał się wysoki mężczyzna.
- Nic pani nie jest? – spytał z troską. Najwyraźniej nie wiedział kim jest. To nawet lepiej.
- Nie nic. Przepraszam. Mam zły dzień. – gwałtownie się podniosła, ale od razu opadła na swoje siedzenie, gdyż łydka bolała ją niemiłosiernie.
- A jednak coś z panią nie tak. – popatrzył na nią swoimi wielkimi oczyma.
- Niech się pan nie martwi. Poradzę sobie. – powiedziała, usiłując stać o własnych siłach.
- Żaden pan. – uśmiechnął się. – Dawid jestem. – podał jej rękę.
- Joanna. – dziewczyna odwzajemniła gest.
- Choć, pomogę ci dojść do domu. Gdzie mieszkasz?
- Poradzę sobie. Dziękuję.
- No daj spokój. – Aśka zanim się spostrzegła, znalazła się u Dawida na rękach.
- I będziesz mnie niósł dwa kilometry? – uśmiechnęła się niemrawo.
- Jeśli będzie trzeba, ale kawałek stąd mam samochód. – odwzajemnił uśmiech, po czym zaniósł dziewczynę do swojego auta. Szli we dwoje, lecz jedną parą nóg, ciągle milcząc. Kiedy dotarli na miejsce, Strzelbie „szczęka opadła”. Na szczerzonym parkingu stało nowe Porsche Cayenne.
- O mój boże. Jaka fura! – zaśmiała się Aśka, chyba pierwszy raz od kilku godzin.
- Lubię dobre samochody i piękne kobiety. – mrugnął do dziewczyny, na co Strzelba lekko się skrzywiła. Co jak co, ale na pewien czas miała dość mężczyzn. – Dasz się zaprosić na obiad? – spytał, gdy siedzieli wygodnie w bajeranckim środku lokomocji Dawida.
- No nie wiem, muszę już wracać.
- No proszę. Chyba należy mi się nagroda za ratunek? – zrobił minę kota ze Shrek’a.
- Jeśli tak ci się mogę odwdzięczyć, to się zgadzam. Tylko może najpierw zrobię coś z tą łydką. – uśmiechnęła się.
- No to zrobię dzisiaj za szofera. Gdzie panią podwieźć?
Aśka podała mu dokładny adres i po chwili znaleźli się pod jej blokiem.
- Wejdziesz? – spytała, z trudem wysiadając z auta.
- Nie, dziękuję. Poczekam.
- Dobra, zaraz wrócę.
Strzelba powlokła się do mieszkania. Weszła do środka i spojrzała na telefon. Szesnaście nieodebranych połączeń od Bartka – zignorowała i dwa od Moniki. Odpisała jej krótkie „żyję”, żeby przyjaciółka się nie martwiła i obłożyła bolącą nogę lodem. Poskutkowało, ból jak ręką odjął. Przebrała się w bardziej stosowne ciuszki i zeszła z powrotem do nowego znajomego. Nie była do końca przekonana, czy jest to dobry pomysł, ale skoro już jej pomógł, to nie wypadało odmówić.

Co powiecie na taką zmianę akcji? J Komentujcie!

3 komentarze:

  1. Co się dzieję z Aśką ??Mam nadzjeję , że z tą Blanką to jakiś żart .I że Dawid to będzie dobry przyjacjel i nikt więcej .
    Zapraszam do mnie jest nowy rozdział :)
    http://crisija.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. ulala się porobiło :) no dobrze dobrze, zobaczymy co będzie dalej :D pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Wooow. To się namieszało. Oby to były chwilowe kłopoty i szybko wróciła do dyspozycji i znów była autorytetem dla wszystkich siatkarek. A z Bartkiem.. Mam nadzieję, że to tylko nieporozumienie, no bo jak można być takim kretynem? -.- Świetny rozdział i nie mogę się doczekać kolejnego :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń