Aśka usłyszała ciche pukanie do drzwi. Za chwilę w progu
ukazał się Bartek.
- Co chciałeś? – spytała, nie odrywając wzroku od książki.
- Chciałem ci powiedzieć… - przerwał i zaczął drapać się po
głowie.
- Co powiedzieć? – popatrzyła na niego.
- No że… że miałaś rację. Jak zwykle się nie popisałem
niczym mądrym i… przepraszam. – powiedział Kuraś i usiadł na łóżku obok
dziewczyny, która szczerze się uśmiechnęła.
- Nic się przecież nie stało. Wybacz, też mnie nerwy
poniosły. A tak między nami, to wtedy w lesie twoja mina była bezcenna. –
zaczęła się śmiać.
- Czyli się nie gniewasz? – ucieszył się.
- Nie mam czym… - uśmiechnęła się Strzelba i dała mu
soczystego całusa w policzek.
Wtedy do pokoju wpadł Igła, oczywiście ze swoją kamerą.
- A tu proszę państwa mamy najlepszy przykład jak kadra
reprezentacji Polski świetnie bawi się na zgrupowaniach. – powiedział, czym
spowodował śmiech Aśki i Bartka.
- Krzysiu, mam nadzieję, że to wytniesz… - zaśmiała się
atakująca.
- No naturalnie… - chytro się uśmiechnął.
- Chyba sam się tym zajmę. – Kurek wstał i zaczął gonić
Ignaczaka. Strzelba tymczasem przebrała się i poszła na siłownię.
Czas spędzony na zgrupowaniu minął bardzo szybko. Następne
było zaplanowane w Szczyrku, tuż przed Mistrzostwami – w Sierpniu. Chłopakom do
listopada zostało trochę więcej czasu. Jednak na razie wszyscy zajmowali się
krótkimi sparingami.
Monika zmęczona wracała z treningu. Nie dość, że doskwierał
jej potworny ból głowy, to jeszcze rozpadał się deszcz. Szła przez swoje
osiedle. Droga niemiłosiernie jej się ciągnęła. Weszła do mieszkania. Ściągnęła
buty i rzuciła się na sofę. Od razu zasnęła. Gadała przez sen, obudziła się po
północy, słysząc potworny grzmot. Niebo zostało przecięte przez jasną
błyskawicę. Poszła do łazienki i popatrzyła w lustro. Była cała blada. Wzięła
prysznic i ledwo łapiąc równowagę, położyła się do łóżka i znowu zasnęła.
Obudziła się godzinę przed treningiem, dalej z potwornym bólem głowy. Wyciągnęła
prawą nogę spod kołdry, potem lewą i ostrożnie stanęła. Jednak musiała złapać
się szafki, bo spadłaby na ziemię. Trochę się przestraszyła, bo nigdy nie czuła
się tak, jak w tej chwili. Przy pomocy ściany doszła do kuchni. Wyciągnęła
wszystkie możliwe tabletki.
- O nie, dzisiaj się muszę postawić na nogi. – szepnęła sama
do siebie. Czuła odpowiedzialność za zespół, gdyż dzisiaj grały sparing z Dinamo
Kazań. Zażyła dwie tabletki Ibupromu i poszła wziąć gorący prysznic. Od razu
poczuła się lepiej.
- Może to było zwykłe zmęczenie… - uśmiechnęła się i poszła
spakować torbę. Nie była głodna, dlatego zjadła tylko małe jabłko, po czym
wyszła z mieszkania. Gdy dotarła na halę, weszła do szatni, gdzie siedziały już
pozostałe zawodniczki.
- Boże, Monia, jak ty wyglądasz! – krzyknęła Zośka.
- Nic mi nie jest. Po prostu jestem zmęczona. – powiedziała
Monika na jednym wdechu.
- Zośka, przyjmuj dzisiaj wszystkie piłki za Monię. –
uśmiechnęła się Aśka, która siedziała na ławce z założonymi rękami. Jakby ktoś
jej nie znał, mógłby się jej przestraszyć. Świetnie zbudowana i bardzo wysoka
dziewczyna, zazwyczaj z poważnym wyrazem twarzy mogłaby w kimś wzbudzić niemały
lęk. Zarówno w zespole, jak i w kadrze była autorytetem, nikt nigdy nie śmiał
jej się sprzeciwiać, poza Oliwią rzecz jasna.
- Nie martwcie się o mnie. To co? Trzy do zera dla nas? –
uśmiechnęła się Monika.
- No nie wiem. Wiesz, kto jest rozgrywającą w Dinamo? –
spytała Magda.
- Chyba się domyślam. – mruknęła Libero.
- Nie róbcie wielkiego problemu z tego, że u ruskich gra
Kaśka. Jak w Muszyniance grała to się jej jakoś nie bałyśmy. – rzekła Aśka,
energicznie wstając.
- Nie chcę nic mówić, ale jej wystawy plus ataki Gamowej to
jest powód do strachu. – powiedziała Monika.
- Twierdzisz, że Gamowa lepiej atakuje ode mnie? – zaśmiała
się Aśka.
- A ja gorzej wystawiam? – spytała Wika łamanym polskim.
- Nie! – zaczęła się wycofywać.
- Dobra dajmy Monice spokój. Powiem to… Boję się. – Strzelba
podniosła rękę, a wszystkie dziewczyny popatrzyły na nią jak na kosmitkę.
- Coś ty powiedziała? – Magdzie prawie oczy wyszły z orbit.
- Ludzka rzecz. Na trening panienki, migiem. – uśmiechnęła
się i wyszła z szatni, a za nią reszta.
O godzinie 18.00 zaczął się mecz. Walka była zacięta.
Chłopaki dzielnie kibicowali na trybunach, w czasie, kiedy dziewczyny wylewały
siódme poty na boisku. Było 2:1 w setach dla Bełchatowa. Aśka zaatakowała, ale
Rosjanki odebrały i wyprowadziły kontrę. Jak nietrudno się domyślić, Gamowa
posłała pocisk w Monikę. Dziewczyna odebrała bez problemu, ale kiedy Wika
zebrała się do wystawy, dziewczyna straciła kontakt z rzeczywistością i upadła
na płytę boiska. Aśka nie zastanawiała się nad tym, że teraz powinna robić
naskok i atakować, tylko podbiegła do nieprzytomnej koleżanki. Przy Monice
natychmiast znaleźli się lekarze i ratownicy, a dziewczyny musiały opuścić
przyjaciółkę. Z trybun zbiegł zdenerwowany Michał. Bartek skinął do Aśki, żeby
się nie martwiła i pobiegł za Dzikiem. Mecz ostatecznie skończył się
tie-break’iem i wygraną Skry, ale nikomu nie przynosiło to satysfakcji. W
szatni panowało zamieszanie.
- Ale jak się czegoś dowiesz, to natychmiast zadzwoń, dobra?
– poprosiła Zośka.
- Oczywiście. Niech mnie ktoś zastąpi na konferencji. Magda,
idź za mnie, dobra? Wszystkie papiery podpisałam. – Kiszner przytaknęła, a
Strzelba wybiegła z łódzkiej hali z prędkością odrzutowca.
Wpadła do szpitala i spytała się pielęgniarki, gdzie leży
Monika Smorąg. Chwilę później była już przed drzwiami do wskazanej sali. Na
korytarzu siedzieli chłopcy. Ucieszyli się na widok Strzelby.
- I co z nią? Wiecie coś? – gorączkowała się atakująca.
- Nie wiadomo. Lekarze siedzą tam już z dobrą godzinę. –
powiedział zrozpaczony Michał.
- Nic jej nie będzie, spokojnie. Nie takie rzeczy już
przeżyła. – Aśka starała się go pocieszyć.
- Wygrałyście? – spytał Bartek.
- Tak, ale dopiero tie-break 16:14. – blado się uśmiechnęła.
Zapadła cisza, którą przerwał lekarz wychodzący z sali.
- Państwo z rodziny? – spytał.
- Jestem narzeczonym. – Michał wstał, a Aśka z Bartkiem
popatrzyli na siebie.
- To proszę wejść do narzeczonej. Dobrze, że to się tak
skończyło. Zapalenie opon mózgowych. – powiedział ze stoickim spokojem.
- To jest poważne? – dopytywał przyjmujący.
- Dobrze, że tak szybko wykryte, bo mogłoby być gorzej. Za
kilka dni pani Monika dostanie wypis ze szpitala.
- Dziękuję. – mruknął pod nosem i wszedł do pomieszczenia.
Na dużym łóżku, pod kroplówką leżała Monika. Ucieszyła się,
kiedy zobaczyła wchodzącego do sali Michała.
- Cześć Miśku. – zdobyła się na delikatny uśmiech.
- Nie rób mi tego więcej, dobrze? – wziął ją za rękę i
delikatnie pocałował.
- Wiesz, że to nie ode mnie zależało. Wygrały przynajmniej?
– spytała.
- Tak, ale dopiero tie-break 16 do 14. Muszę o ciebie
bardziej dbać.
- Tylko się nie wiń za to co się stało. Mogłam dzisiaj nie
grać. Głowa mnie strasznie bolała. Myślałam, że to zwykłe zmęczenie, ale jak
widać – nie. – powiedziała.
- Jakby pielęgniarki zaczęły coś podejrzewać, to jestem
twoim przyszłym mężem. – zaśmiał się.
- Będę pamiętać. – uśmiechnęła się Monia.
Drzwi do sali uchyliły się.
- Możemy wejść? – spytał Bartek.
- Jasne. – rozpromieniła się Libero.
- Jak się czujesz? – spytała Aśka, ledwo przestępując próg
pomieszczenia.
- Dobrze. Jak sobie poradziłyście bez Libero? – Monika
przypomniała sobie, że nie miała zmienniczki.
- Szczerze? Trener mnie zmienił. Na atak weszła Oliwia, a ja
się pobawiłam w przyjmowanie. Kilka zmian w protokole i można grać. –
uśmiechnęła się.
- A to już wiem dlaczego nie wygrałyście seta. – zaśmiała
się Monika.
Posiedzieli jeszcze kilkanaście minut, aż wygoniła ich
pielęgniarka, bo było dosyć późno jak na odwiedziny.
Aśka wracała do domu. Przechodziła obok hali sportowej.
Zobaczyła przed sobą wysoką postać. To była Kaśka.
- Jak się czuje Monika? – spytała przejęta.
- Dobrze, a od kiedy ty się Moniką przejmujesz, co? –
powiedziała podejrzliwie Asia.
- Zrozum, że musiałam wyjechać. – szepnęła.
- I złamać serce Bartmanowi?
- Widzę, że dużo z tobą nie pogadam. Chcę, żebyś wiedziała,
że mi przykro, że zepsułam naszą przyjaźń. Przepraszam. – powiedziała i odeszła
do autokaru.
Strzelba stała osłupiona i zdziwiona słowami Kaśki. Nigdy
nie przypuszczała, że usłyszy z jej ust słowo „przepraszam”.
Kilka dni później…
Monika otworzyła oczy. Za oknem budził się piękny, ciepły
dzień. Spojrzała na telefon. Była dziesiąta, czyli za pół godziny miał się
pojawić Michał i zabrać ją do domu. Dziewczyna wstała i poszła do łazienki.
Ubrana i uczesana stała pod szpitalem i czekała na swojego chłopaka. Przyjechał
po kilku minutach, szczęśliwy jak nigdy.
- Jak się czujemy? – spytał uradowany Misiek, widząc swą
lubą w o niebo lepszym stanie.
- Świetnie. – uśmiechnęła się.
- To co, mogę cię porwać na mały spacerek? – poruszył
charakterystycznie brwiami.
- Dlaczego nie. – zaśmiała się Monika i wsiadła do
samochodu. Po kilku minutach byli w swoim ulubionym parku. Szli sobie alejką,
trzymając się za ręce. Michał „zmienił kurs” i zaprowadził dziewczynę do
ślicznego zakątka, w którym było pełno przebiśniegów. Monice bardzo spodobał
się ten widok.
- Jak tu ślicznie. Nie można oderwać oczu. – ucieszyła się
Libero.
- Kocham cię Monia. – powiedział Misiek i złożył na jej
ustach delikatny pocałunek. Patrzyli sobie w oczy, kiedy Michał…
Nagły napad weny
spowodował, że stworzyłam następny rozdział J
Zapraszam do mnie na rozdział 10 :)
OdpowiedzUsuńhttp://lonesome-tears-in-my-eyes.blogspot.com/
U mnie nowy rozdział: http://spala-adventures.blogspot.com
OdpowiedzUsuńStawiam, ze Misiek oswiadczy sie Strzelbie :) ale pewnie sie myle..
OdpowiedzUsuńDo nastepnego, pozdrawiam :)
nic nie wiadomo ;D już napisany, czeka sobie na pendrivie ;D
UsuńJa też myślę, że się on jej oświadczy no! :DD ciekawy blog powiem ci, będę zaglądać ! :D pozdrawiam i zapraszam do siebie ;)
OdpowiedzUsuń