Dwie godziny później, na treningu…
- Kubiak, nie wyżywaj się tak na tej piłce! – wrzasnął
trener
- Przepraszam… - mruknął cicho Michał, wchodząc na zagrywkę.
Pierwsza – zespół.
Atakował – daleko w aut. Odbierał – piłka przeszła przez
palce. Ostatecznie jego drużyna przegrała trzy sety.
- Co się z tobą do cholery dzieje?! Czterdzieści kółek,
migiem! A reszta do szatni. Koniec treningu. – Nawrocki tracił cierpliwość. Gdy
chłopaki poszli do szatni, zawołał do siebie przyjmującego.
- Michał, co z tobą? – spytał
- Nic, nic. Mam zły dzień. – odpowiedział niemrawo.
- Nie dochodzę, co cię tak zeźliło, ale lepiej, żeby to było
ostatni raz. – rzekł Nawrocki, po czym odwrócił się w stronę statystyków.
- Tak trenerze… - zły na siebie Kubiak poszedł do szatni.
Przed „Energią”…
- Michał, co z tobą? – zapytał Winiar
- Nic, nic, muszę lecieć.
- Może cię podwieźć. Podejrzewam, że do Moniki, a też się do
Aśki wybieram, bo dzisiaj wychodzi. – zaproponował Bartek
- Nie, dzięki. Przejdę się. Muszę sobie coś jeszcze
przemyśleć. Monika jeszcze na jedną noc chyba zostaje. – powiedział Michał i
odszedł, mówiąc jedynie ciche „cześć”.
- No to pa, zbieramy się chłopaki. – powiedział Mariusz i
wszyscy rozeszli się w swoje strony.
W szpitalu…
Asia czekała już na Bartka, spakowana i ubrana w ciemne
jeansy, granatowe conversy i niebieską bluzę. Po kilku minutach Kurek wpadł do sali.
- Hej! – wyraźnie się uśmiechnął na widok Asi, która
szpitalną pidżamę zamieniła na sportowy strój.
- Cześć, jedziemy? Mam dość tego szpitala. – pokazała ząbki
- Jasne, daj torbę. – chciał zabrać od niej „bagaż”, ale nie
dała sobie go odebrać.
- Jeszcze nie jest ze mną tak krucho. – zaśmiała się – za dwa
dni wracam do treningów.
- Ale ja się tylko o ciebie troszczę. – uśmiechnął się Kuraś
- I dziękuję ci za to bardzo. – Asia stanęła na palcach i
pocałowała swojego „anioła stróża” w policzek, ma co ten o mało nie zemdlał.
- No to już jedźmy, jedźmy. – powiedział jeszcze drżącym
głosem Bartek. Wyszli na korytarz i poszli się pożegnać z Moniką. Przy wyjściu
natknęli się na Michała. Gdy siedzieli już w samochodzie, Bartek zapytał:
- A może wyskoczymy jeszcze do kina?
- Przykro mi, ale muszę odmówić. Ponad miesiąc we własnym
mieszkaniu nie byłam, a wolałabym przynajmniej raz zaglądnąć. Ale zapraszam do
mnie, możemy jakiś film oglądnąć.
- Nie śmiem odmówić. – zaśmiał się Kuraś. Powoli zmierzali w
kierunku osiedla.
W sali 106…
- Hej Monia! – do pomieszczenia wpadł Michał
- Cześć! Słuchaj, ja cię chciałam strasznie przeprosić za
wczoraj. Byłam cała podenerwowana i sama nie panowałam nad tym, co mówiłam. Wiem,
że chcesz dla mnie dobrze, powinnam to docenić, a zachowuję się jak
rozkapryszone dziecko. – powiedziała Monika ze skruchą w głosie.
- Nie ma sprawy, przecież cię rozumiem. –
odparł Michał z uśmiechem
- Dziękuję. – teraz Monika sama przytuliła się do Kubiaka,
co on z radością odwzajemnił.
- Jutro wychodzisz? – zapytał Michał
- Tak. Nareszcie.
- Mogę po ciebie przyjechać?
- Nie chcę ci robić kłopotu, bo pewnie będziesz zmęczony po
treningu i…
- Ależ skąd, nie ma mowy, jutro cię stąd zabieram. – zaśmiał
się Dzik. Monika uśmiechnęła się do niego. Resztę wieczoru spędzili śmiejąc się
i rozmawiając głównie o siatkówce. Michał był szczęśliwy, że udało mu się
podnieść Monię na duchu i dodać jej otuchy. Nie była już załamana i
przygnębiona jak parę dni temu. Teraz się śmiała, a jej ciemne oczy błyszczały
jak dwa małe kryształy.
Czekając na Pasterkę stworzyłam
następny rozdział J
Co się u Was znalazło pod choinką, bo u mnie kapcie yeti ;D
Hehe super .Najlepsze jak Kurek o mało nie zemdlał .
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie:)