sobota, 22 grudnia 2012

Rozdział 3


Szpital w Bełchatowie, cztery godziny później

Asia się nie budziła, wszyscy byli coraz bardziej zdenerwowani. Oczekiwali na jakikolwiek ruch z jej strony.
- Co z nią, doktorze!? – zdenerwowany Bartek wpadł do gabinetu, gdzie siedział lekarz i dwie pielęgniarki, natomiast na zewnątrz czekały prawie całe drużyny obu „Skier”.
- Wyjdźmy na momencik. – powiedział Ochocki i wskazał ręką na drzwi.
- Jakby to panu powiedzieć… to był cud.
- Jak to cud? – Kurek nie mógł uwierzyć w to co usłyszał – jak cudem może być to, że zemdlała mi na rękach?
- Cudem jest to, że Pani Pisarek w ogóle przeżyła. Uderzyła bardzo mocno tyłem głowy w beton, to jest pierwsza sprawa, a druga to taka, że jej organizm był wyczerpany. Jeszcze kilka dni i mogłoby dojść do jakiegoś poważniejszego urazu.
- A kiedy się obudzi? – dalej pytał, coraz bardziej zdenerwowany.
- Nie wiadomo, myślę, że w przeciągu dwóch dni.
- Mogę teraz do niej iść? – spytał
- Oczywiście, to by było nawet wskazane, ponieważ w takich przypadkach obecność drugiej osoby jest bardzo wskazana. – powiedział lekarz i poszedł powrotem do gabinetu.
Stojący za Bartkiem siatkarze i siatkarki ulotnili się, ponieważ na korytarzu zaczął robić się tłok, został tylko Bartek. Dzik, Zbyszek, Kaśka i Agnieszka pojechali do Moniki, żeby z nią porozmawiać. Chwilę później zadzwonił Matlak, był bardzo przejęty całą sytuacją. Kurek go uspokoił. Za chwilę znowu rozdzwonił się telefon, dzwonił Michał, był przerażony:
- Bartek, mamy problem!
- Co się stało?
- Znaleźliśmy Monikę w mieszkaniu nieprzytomną!
- Że co? Co jej się stało?
- Zmieszała jakieś leki na uspokojenie z alkoholem. Podejrzewam, że już o wszystkim wiedziała i stąd ta cała sprawa.
- Dzwoniliście na pogotowie?
- No jasne, już ją zabrali, za chwilę tam pojadę, bo Zibi poszedł znowu uspokajać Kaśkę.
- Nie, tego już za wiele… - Bartek przerwał, bo powieki Asi delikatnie zadrżały.
- Halo? Bartek!
- Aśka się budzi, kończę, pa! – Kurek skończył rozmowę
Rzeczywiście, Asia zaczęła powoli otwierać oczy i ruszać palcami.
- Co się stało? – powiedziała słabym głosem
- Jesteś w szpitalu, nic ci nie będzie, miałaś szczęście, bo to się mogło źle skończyć.
- To ty mi pomogłeś, nie zdążyłam podziękować. – Strzelba zdobyła się na delikatny uśmiech.
- Nie ma sprawy, grunt, że już jesteś w świecie żywych, bo wyspałaś się za wszystkie czasy – roześmiał się Bartek – a tak poza tym, to gratuluję pani kapitan Mistrzostwa Europy!
- Dziękuję, tylko szkoda, że nie mogę ich inaczej uczcić. A gdzie jest Monika? – spytała
- Monika… ona… no – Bartek wiedział, że ta wiadomość może jedynie pogorszyć samopoczucie Asi
- Co z nią?! – Aśka wyczuła, że coś jest nie tak i gwałtownie podniosła się z łóżka, ale tylko świetny refleks Kurasia nie pozwolił na jej upadek. Z powrotem położył ją na łóżku.
- Też jest w szpitalu, tylko na innym oddziale - Kurek postawił na jedną kartę.
- Co on jej zrobił? – spytała przerażona Aśka ze łzami w oczach
- Kto? – zdziwił się Bartek
- No Maks, jej chłopak, ten który mnie załatwił
Kurasiowi szczęka opadła…
- To był chłopak Moniki? Jak ja go dorwę, to…
- Co z nią?! No gadaj, a nie nawijaj jak się będziesz mścił!
- Tak się przestraszyła o ciebie i chyba też o siebie, że pomieszała leki uspokajające z alkoholem. Michał ze Zbyszkiem i Kaśką znaleźli ją dzisiaj nieprzytomną w mieszkaniu.
- To przeze mnie! – Asia wybuchła płaczem.
- To nie twoja wina, ty jej chciałaś pomóc! – Bartek czule przytulił Aśkę i pozwolił jej wypłakać się w rękaw. Nie zwracał uwagi na to, że był potem cały mokry.
- Ale jakbym się nie pchała w jej sprawy, to by się nic nie stało!
- Chciałaś dobrze. Na twoim miejscu mogła być również Monika! – skwitował Kurek
- A wiesz może jak się czuje? – spytała już nieco spokojniejsza Asia, opierając głowę na poduszce.
- Jest nieprzytomna. Ale wyjdzie z tego. – pocieszał ją przyjmujący – Idę po lekarza, niech wie, że się obudziłaś. – uśmiechnął się do niej i wyszedł z sali.
Asia leżała dobre parę minut i nie mogła uwierzyć w całą tą sytuację. Monika kilka razy wspominała, ze pewnie niedługą się zaręczą, a potem będą szczęśliwym małżeństwem. Jak bardzo się przeliczyła. Aśka była pewna, że jej przyjaciółka prędko się nie zakocha, albo już nigdy.
- Jak się pani czuje? – spytał dr Ochocki wchodząc do pomieszczenia
- Strasznie mi słabo i boli mnie jeszcze głowa – powiedziała Asia
- Zrobimy pani dzisiaj jeszcze tylko badanie krwi, a jutro zajmiemy się poważniejszym leczeniem – powiedział lekarz
- Dobrze. Nie wiem pan może, co się dzieje z Moniką Smorąg? – spytała Asia
- Właśnie się ocknęła. Dobrze się czuję. A, właśnie! – ożywił się doktor – Kazała panią pozdrowić i przeprosić, ale nie wiem za co…
- Dziękuję, kamień spadł mi z serca! – w końcu uśmiech zawitała jej twarzy, na co Bartek wyszczerzył wszystkie zęby.
- To do zobaczenia, proszę odpoczywać. – powiedział doktor i wyszedł z sali
- Mówiłem, że wszytko się ułoży? – uśmiechnął się Kuraś
- Tak, wiem. Ale i tak się o nią niepokoiłam, ale wiesz co, nie wiem, co by się ze mną stało, jakbyś ty nie zareagował. Pewnie gdyby nie ty, to umarłabym tam na tym chodniku.
- Nie mów tak, a poza tym, na szczęście tam byłem. – uśmiechnął się, co Asia od razu odwzajemniła. Kilkanaście minut później zasnęła, a Bartek przyglądał się jej z uwagą i z uśmiechem na ustach. Cieszył się, że jest obok – bezpieczna.

Trochę dramaturgii nikomu jeszcze nie zaszkodziło J Na razie nie będę zdradzać, co będzie dalej, jutro pojawi się najprawdopodobniej następny rozdział J papa!

4 komentarze:

  1. C U D N E . Nie mogę tego inaczej opisać :)
    Wielbię Ciebie i twojego bloga!

    OdpowiedzUsuń
  2. U mnie też nowy rozdział :) Zapraszam

    OdpowiedzUsuń
  3. U mnie kolejny rozdział zapraszam .Dodasz dzisiaj??

    OdpowiedzUsuń