sobota, 12 stycznia 2013

Rozdział 18


Na popołudniowym treningu dziewczyn…

- Dzwoniłam wczoraj do Kaśki, ale nie odbiera. – powiedziała Monika, mocno plasując w piłkę do Strzelby.
- Ja jeszcze dwa dni temu, też bez skutku. Może trzeba zadzwonić do Zbyszka, szczerze mówiąc, to trochę się o nią martwię.
- Ja też. Ale może jest po prostu zapracowana. Trentino Volley to nie przelewki. – mruknęła Libero, na co Aśka przytaknęła.
Po ćwiczeniach dziewczyny rozegrały kilka krótkich meczy i wróciły do domu. Od paru dni nie miały kontaktu z chłopakami, gdyż treningi im na to nie pozwalały. Za tydzień obie reprezentacje miały zgrupowanie. Tym razem dziewczyny miały trenować w Spale, a nie w Szczyrku, ponieważ ośrodek był w remoncie.
Aśka postanowiła zadzwonić do Bartka. Po paru sygnałach odebrał.
- Cześć, co słychać? – spytała, siadając na fotelu w salonie.
- Hej, jak cię dawno nie słyszałem. Raczej wszystko gra. – powiedział markotnie.
- Coś się stało? – Strzelba wyczuła nutkę niepewności w jego głosie. Bartek zawsze był wesoły i rzucał żartami przy każdej nadarzającej się okazji. Tym razem był jakiś inny.
- Nie będę owijał w bawełnę. Mamy problem z Bartmanem.
- Dlaczego? – zdziwiła się, ale czuła, że jest to jeden z powodów, dla których Kaśka nie odbiera telefonu.
- Nie obraź się, ale wasza przyjaciółeczka wbiła mu nóż w serce. Rzuciła go!
- Nie, to niemożliwe, ona taka nie jest.
- No nie wiem, nie wiem. Znam też Zbyszka, może nie jest święty, ale Kaśkę kochał i chyba nadal kocha, bo nie może się z tym pogodzić.
- No to już wiem, dlaczego nas unika. – odparła Strzelba. – Mimo wszystko chciałabym z nią pogadać.
- Nie wiem, czy to będzie takie proste. – zmartwił się Bartek. – Co gorsza, Zibi opuścił się w grze.
- To niedobrze. Musimy go ściągnąć do Polski. Przynajmniej na kilka dni. – w tej samej chwili Aśka usłyszała dzwonek do drzwi. – Muszę kończyć.
- Pa. – rzucił Kuraś, a Strzelba poszła otworzyć.

A tymczasem w Trentino…

Bartman tracił już wszelkie nadzieje. Z jednej strony był na nią piekielnie zły, ale z drugiej nadal ją kochał i nie mógł znieść myśli, że ona jego już nie. Dzwonił, ale nie odbierała. Pewnego dnia, kiedy wrócił do domu, na stole leżała kartka z wiadomością, że wyjechała. Gdzie? Nie wiadomo.
- Co ja mam zrobić? – powtarzał coraz głośniej, włócząc się bezczynnie po całym mieszkaniu, rwąc włosy z głowy. Nagle się zatrzymał. Stanął naprzeciwko zdjęcia całej Skry. Wziął je do ręki i pierwszy raz od kilku dni się uśmiechnął. Po drugiej stronie stała podobna fotografia, tylko tym razem drużyny Bełchatowianek. Przypomniał sobie zabawne treningi,
na których rywalizował z Aśką na ataku i próbował sprzątnąć Monikę z powierzchni ziemi.
Zbliżało się zgrupowanie. Bartman dostał olśnienia. Przecież Kaśka pojawi się w Spale. Wtedy ją zobaczy. Ucieszył się, ale jednocześnie przestraszył na myśl o spotkaniu.
Wpadł do sypialni. Wziął z szafy walizki i powrzucał do nich wszystkie potrzebne rzeczy. Zadzwonił do prezesa i poprosił o jak najszybszy transport do Polski. Kilka godzin później był już na lotnisku, a potem w samolocie. Jako człowiek impulsywny, decyzję podjął w jednej chwili. Wiedział, że to dziecinne, żeby w jednym momencie rzucić klub, ale wolał zostać bez pracy, niż dalej męczyć się we Włoszech, ze złymi wspomnieniami i bez jakiegokolwiek wsparcia. Chłopaki zawsze mu powtarzali, że drzwi są dla niego otwarte. Stwierdził, że tym razem będzie musiał z nich skorzystać.
Samolot wystartował i kierował się na północ. Lądować miał na Okęciu, w samym środku nocy, ale to zawsze Polska.

W Bełchatowie…

- Co ty tu robisz? – Aśka prawie krzyknęła, widząc, kto raczył ją odwiedzić.
- To tak się teraz wita najlepszą przyjaciółkę? – spytała z przekąsem Kaśka.
- No nie wiem, czy teraz tak cię mogę nazwać. Zdajesz sobie sprawę, co zrobiłaś Zbyszkowi, jak on się tera czuje?
- To stara sprawa. Miałam nadzieję, że mi pomożesz. Potrzebuję kasy. Jadę do Rosji. – powiedziała, a Strzelbie oczy wyszły z orbit.
- Do Rosji? Po co, co ty tam będziesz robić, bałwany na Syberii lepić? – prychnęła.
- Nie śmiej się. Prawdopodobnie za jakiś czas się spotkamy, możliwe, że na meczu na LŚ i bynajmniej nie w tej samej drużynie. – zaśmiała się. – Dmitrij na mnie czeka, muszę uciekać, bo za godzinę mamy samolot. Męcz się w Polsce, ja przynajmniej będę miała jakąś przyszłość. – poruszała brwiami i odwróciła się, idąc w kierunku schodów, z których nagle wyłoniła się Monika.
- Czy ja mam jakieś omamy, czy w samochodzie na dole siedzi Muserski! Kaśka? – zdziwiła się i zakryła usta dłonią.
- Śpieszę się Monia, żegnam! – rzuciła i potrąciła Monikę, zbiegając ze schodów. Zza uchylonego okna było słychać dźwięk zapalanego silnika. Aśka stała nieruchomo i patrzyła się na przyjaciółkę.
- Wyjeżdża z nim do Rosji? – krzyknęła Monia.
- Tak… - szepnęła Aśka. – Pewnie więcej jej nie zobaczymy, a jeśli już to w reprezentacji Rosji. Pewnie ma załatwiony lewy paszport. Jej sprawa, tylko szkoda Zbyszka, bo go zdradziła. – spokojnie, ale ze smutkiem powiedziała Asia, zapraszając Libero do środka.
- Nie mogę w to uwierzyć. Znałyśmy się od liceum! – Monika uroniła kilka łez przypominając sobie stare, szkolne czasy. – przez ponad 15 lat nas okłamywała?!
- Pewnie tak. I mistrzostwa razem wygrałyśmy, i tyle medali, tytułów razem zdobyłyśmy. Jak ona mogła nam to zrobić, jak mogła zrobić Zbyszkowi. – szepnęła, i wzięła do ręki telefon. Wyszła do pokoju. Monika, słyszała tylko jak Aśka z kimś rozmawia, pewnie z Bartkiem.
Weszła do kuchni, usiadła na parapecie i zaczęła wpatrywać się w okno. Za chwilę dołączyła do niej Strzelba. Nie odzywały się. Słowa były w tej sytuacji zbędne.

W mieszkaniu Michała…

Kuraś z Dzikiem siedzieli w salonie i oglądali mecz. Nagle rozdzwonił się telefon Bartka. Chłopak odebrał i co kilka sekund jego usta przyjmowały kształt coraz większej podkowy.
Włożył telefon do kieszeni i popatrzył się na Michała.
- Co jest? – spytał zdezorientowany.
- Kaśka wyjechała do Rosji. I co gorsza… - przełknął ślinę – jest z Muserskim.
- Pogięło ją do reszty?! – wydarł się Kubiak, gwałtownie wstając. – A Zibi?
- No chyba dobrze tego nie zniesie. – ktoś zadzwonił do drzwi. – Pójdę otworzyć.
Poczłapał do drzwi i gwałtownie je otworzył. Jego zdziwienie sięgało zenitu.
- Bartman?! – wydarł się.
- Jestem, nie mogłem znieść już tych Włoch, a poza tym za kilka dni zgrupowanie i zobaczę się z Kasią. – powiedział zasmucony i wszedł do mieszkania, witając się jednocześnie z zaskoczonym Dzikiem.
- yyy… Zibi… - zaczął Kubiak, zerkając ukradkiem na Bartka. – Musimy ci coś powiedzieć, tylko się nie załam…
Bartman popatrzył się na Michała, a potem na Bartka, nie rozumiejąc o co chodzi. Wszystko co najgorsze już się chyba zdarzyło, więc co jeszcze mogło z zaistniałej sytuacji wyniknąć.

Czegoś takiego, chyba trudno się chyba było spodziewać J Ale lubię dodawać trochę takich wątków J Skra przegrała z Delektą. I Michał kontuzjowany, już drugi raz! Dosłownie płakać mi się chciało, jak go znosili z boiska. Pozdrawiam!

3 komentarze:

  1. Fajny :) Tylko dłuższe pisz!
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie ; )

    OdpowiedzUsuń
  2. o jejku, jaka zmiana akcji :o Ciekawe jak Zibi poradzi sobie z taką sytuacji...
    Miejmy nadzieję, że Winiar szybko wyzdrowieje..i SKRA zacznie grac na swoim poziomie i, ze opusci ich ta passa kontuzji.. Do nastepnego! :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Super blog :) Czekam na ciąg dalszy ;p
    Zapraszam na http://cristiano-meg.blogspot.com/2013/01/odcinek-8.html oraz na dodanie mojego bloga do czytanych :) ja na pewno to zrobię :p

    OdpowiedzUsuń