wtorek, 1 stycznia 2013

Rozdział 13


Kiedy się obudzili, było jeszcze ciemno. Bartek uśmiechnął się do Asi.
- I jak się spało? Jestem dobrą poduszką? – spytał.
Strzelba dopiero teraz zauważyła, że smacznie sobie spała, trzymając głowę na klacie Kurka.
- Świetną. – roześmiała się, poprawiając ręką bartkową koszulkę.
Kuraś wstał i zapalił małą, naftową lampkę, po czym zaczęli składać swoje rzeczy. Kiedy się spakowali i ubrali, zeszli na dół i zostawili klucz starszemu ratownikowi, „czule” się z nim żegnając. Wyszli na zewnątrz. Wszędzie były wysokie zaspy ze śniegu. Nie mogli się powstrzymać – ulepili wielkiego bałwana, i kiedy zrobiło się całkiem jasno, ruszyli w drogę powrotną przez Dolinę Roztoki.
- Jakie mamy plany na wieczór? – spytał Bartek                                                                          
- Dzisiaj już pewnie w domu zostaniemy. Nie mam już siły się pchać na wycieczki. – odpowiedziała Aśka.
Po jakichś trzech godzinach, doszli do schroniska, a stamtąd na przystanek i wrócili busem do domu.
- Jesteśmy! – krzyknął Kuraś
- No w końcu! Gdzie wy chodziliście? – spytał Michał
- Tylko na Kozi Wierch, przez Orlą Perć. – zaśmiała się ironicznie Strzelba
Poszli się przebrać, w czasie kiedy Monika usiłowała upichcić jakiś obiad.
- Może lepiej ja się tym zajmę. – powiedziała Asia, gdyż znała umiejętności kulinarne swojej przyjaciółki. Nie było jej jeden dzień, a ta zdążyła obrócić kuchnię do góry nogami. W powietrzu, czuć było zapach spalenizny, na kuchence został ślad rozlanego mleka, a na podłodze walały się resztki potłuczonych talerzy. – Co wyście tu wyprawiali?
- Usiłowaliśmy zrobić sobie wczoraj kolację, ale w końcu skończyło się na zamówieniu pizzy. – uśmiechnął się Bartman.
- Tak przypuszczałem. – zza rogu wyłonił się Bartek. – Pomóc? – spytał, widząc Asię klęczącą na podłodze i zbierającą kawałki potłuczonego szkła.
- Byłabym wdzięczna. – uśmiechnęła się, po czym zabrała się do smażenia kotletów. W tym czasie, reszta poszła oglądać jakiś film do salonu, gdyż stwierdzili, że będzie bezpieczniej, jeśli będą się trzymać z dala od kuchni.
Kurek migiem uporał się z resztkami rozbitego naczynia i usiadł na blacie szafki, uważnie przyglądając się ruchom atakującej.
- Czemu mi się tak przyglądasz? – spytała Asia, nie odrywając wzroku od kawałka mięsa na patelni.
- Zastanawiam się, kiedy ci ten warkocz wpadnie do oleju. – Bartek wybuch niepohamowanym śmiechem. Strzelba pokręciła z uśmiechem głową i rzuciła w Kurka mokrą ścierką, którą miała pod ręką.
- Oj nieładnie. – pokiwał palcem i podszedł bliżej do Asi. Stanął za nią i położył ręce na jej biodrach. Dziewczyna gwałtownie się obróciła. Bartek to wykorzystał i wpił się w jej usta.
Nagle do kuchni wpadł Michał. Kiedy zobaczył przyklejonych do siebie siatkarzy, stanął jak wryty. Strzelba go zauważyła i oderwała się od Kurka.
- yyy… Nie przeszkadzajcie sobie, ja się już zmywam. – powiedział Kubiak i zaczął się wycofywać z głupkowatym uśmiechem na twarzy. Bartek stał nieruchomo, jednak nie puszczając Aśki. Zerkał to raz na Dzika, raz na atakującą. Kiedy Michał wyszedł, zaczęli się śmiać. Później razem dokończyli gotowanie obiadu. Kiedy wszyscy siedzieli przy stole, Kubiak nie mógł pohamować śmiechu.
- Co robimy wieczorem? – spytał Zibi
- Asia może nam coś pośpiewać, mamy gitarę… - Monika spojrzała na Strzelbę z chytrym uśmiechem. Po chwili wszystkie pary oczu zwróciły się w stronę kapitan.
- Daj spokój. – powiedziała Aśka
- Przecież wiemy, że masz zabójczy głos. – stwierdziła Kaśka
- No nie daj się prosić. – Kurek zrobił słodkie oczy
- Ale Monia też śpiewasz, altem kochatniutka. – Strzelba w końcu mogła się odegrać. Libero z niechęcią przytaknęła i zgodnie z obietnicą, po obiedzie poszła na górę po gitarę.
- Proszę… - podała instrument przyjaciółce. – Tylko trzeba nastroić.
Aśka posłusznie wzięła ją do ręki i zaczęła pocierać struny opuszkami palców. Samo strojenie zajęło jej zaledwie kilka minut. Monika wyciągnęła kartkę z tekstem, a Asia zaczęła swój występ. Oczywiście nie obeszło się bez hitów Lady Pank. W pewniej chwili, zaczęli wszyscy śpiewać „Zawsze tam gdzie ty”. W repertuarze znalazły się również piosenki Marka Grechuty i Kaczmarskiego. Po godzinie śpiewania, chłopaki wykombinowali jakąś płytę i włączyli karaoke. Oczywiście na „linii frontu” została ustawiona Strzelba. Wszystkim szczęki opadły, kiedy dziewczyna poradziła sobie z utworami Whitney Houston. Później każdy miał na swoim koncie kilka zaśpiewanych piosenek.  Śpiewali cały wieczór i pół nocy. Dopiero nad ranem położyli się spać.

Kilka dni spędzili jeszcze chodząc górach, jaskiniach i spacerując po mieście. Nadszedł dzień wyjazdu. Wszystkim ciężko było rozstać się z tym miejscem. Kaśka pojechała do Muszyny, a reszta do Bełchatowa. Po powrocie znowu zaczęły się treningi, nie było ani jednego dnia wolnego od treningów, poza niedzielami. Zbliżało się Boże Narodzenie i Nowy Rok, a z nim klubowe Mistrzostwa Polski. Dziewczyny rzadko widywały się z chłopakami, którzy i tak wyjechali w listopadzie na dwa tygodnie zgrupowania do Spały. Rozmawiali tylko przez telefon albo Skypa. Wkrótce spadł śnieg, dni były coraz krótsze, a treningi bardziej męczące.
            Początkiem grudnia, dziewczyny miały mecz Z Treflem Sopot. Zespół był doskonale przygotowany. Był czwarty set, 22: 23 wygrywał Atom, ale Skra 2:1 w meczu. Dziewczyny walczyły zażarcie, nie chcąc doprowadzić do tie-break’a, ponieważ były już bardzo zmęczone. Trwała jedna z decydujących akcji. Na stronę Bełchatowianek przeszedł łagodny flot, który Monika bez problemu przyjęła na palce. Rozgrywająca wystawiła na lewy atak do Aśki. Strzelba wyskoczyła i zaatakowała po prostej w dziewiąty metr, sprytnie omijając podwójny blok przeciwniczek. Piłka upadła na boisko, a chwilę później Aśka. Nie podniosła się. Leżała, zwijając się z bólu i trzymając za łydkę. Momentalnie, pojawił się przy niej sztab medyczny. Przenieśli ją poza boisko i zaczęli opatrywać jej nogę. W tym czasie, na miejsce Asi weszła uszczęśliwiona Oliwia. Nie przejmowała się kontuzją kapitan. Piłka znowu w grze, tym razem była to ostra zagrywka. Wika w ostatniej chwili zmieniła kierunek, co bardzo zaskoczyło przeciwniczki. Jednak przyjmująca Trefla nie dała się zwieść i rzutką odebrała piłkę. Szybka akcja. To rozgrywającej. Wystawa na środek siatki i atak z krótkiej, czego Bełchatowianki się nie spodziewały. 23:24 – punktowe prowadzenia Trefla i piłka setowa. Matlak wziął przerwę. Tłumaczył, żeby dziewczyny stawiały pasywny blok. Weszły na boisko. Znowu ostra zagrywka, piłka przeszła na drugą stronę. Atakują z lewego. Oliwia niepotrzebnie skoczyła do bloku. Piłka obiła się o jej ręce. I spadła na aut. Jest tie-break.
Dziewczyny pobiegły porozmawiać z Asią, gdyż wierzyły, że doradzi im coś słusznego. Atakująca ledwo żyła. Miała opatrunek na lewej łydce, za którą cały czas się trzymała.
- Aśka, co robić? – spytała Magda
- Uważajcie na ich środkową, trudno ją zablokować, a one lubią grać środkiem. I nie wystawiać do Oliwii. – kiwnęły głową.
Zaczął się piąty set. Dziewczynom słabo szło. Nie dość, że były wykończone, to jeszcze dołował je brak kapitan na boisku, a zarazem najlepszej atakującej, która stanowiła o sile tego zespołu. Przegrały. Wyszły z hali z opuszczonymi głowami. Nawet nie miały już siły rozdawać autografów. Monika pomogła Strzelbie przetransportować się do domu.
Było coraz gorzej. Aśka musiała zrezygnować z treningów, gdyż po pewnym czasie okazało się, że to poważne naderwanie mięśnia. Dziewczyny powoli traciły nadzieję, że utrzymają tytuł Mistrza Polski.

1 stycznia J Przepraszam, jeśli będę dodawała rozdziały z opóźnieniem i nieregularnie, bo mam bardzo napięty tydzień i nieciekawie rozstawione treningi. Pozdrawiam.

1 komentarz:

  1. Super :)Rozdział co tam się dzieję z tą nogą??
    Zapraszam do mnie http://crisija.blogspot.com/2013/01/rozdzia-13.html

    OdpowiedzUsuń