piątek, 22 lutego 2013

Rozdział 31


Następnego dnia…

- Kurek do cholery, co ty wyprawiasz? – wrzeszczał Nawrocki, widząc jak Bartek po raz kolejny wyżywa się na piłce.
- Przepraszam trenerze. – mruknął pod nosem i dalej „wbijał gwoździe”.
- Co się z tobą dzieje Kuraś? – spytał Winiar, kiedy siedzieli już w szatni.
- Jak to co? Zostawił Aśkę dla jakiejś plastikowej laski. – odezwał się Kubiak. Bartek gwałtownie wstał i podszedł do Dzika, łapiąc go za koszulkę.
- Coś ty powiedział? – warknął.
- Wyluzuj stary. – odepchnął go. – Myślisz, że nie wiem w jakim Aśka jest stanie?
- To nie moja wina. Sam nie wiem, jak mam ją przekonać. Blanka naopowiadała jej jakichś bzdur i teraz wszystko mści się na mnie!
- To nie ta lalunia, co z nią chodziłeś dwa lata temu? – spytał Bartman. – Powiedz po prostu, że dalej ci się podoba.
- Wcale nie! Nie znoszę jej. Nagle przypomniała sobie o wielkiej miłości… - powiedział przyjmujący z ironią w głosie.
- No to w czym problem. Zasuwaj do Strzelby i wytłumacz jej wszystko. Przecież jest zdrowo-myślącym człowiekiem. Zrozumie. – wtrącił Paweł.
- Myślisz, że ci uwierzy… - powiedział, a raczej stwierdził Michał. - Podobno Aśkę wyciągnęli ze składu w klubie i możliwe, że nie dostanie powołania do reprezentacji. Jest załamana.
- A skąd wiesz? – zainteresował się Bartek.
- Monika mi opowiadała. Była u niej wczoraj i widziała w jakim strasznym jest stanie.
Kurek stanął jak wryty. Złapał torbę i wyleciał z szatni, jak poparzony. Wsiadł do auta i z piskiem opon pojechał do Aśki. Zadzwonił dzwonkiem, ale nikt nie otwierał. Pomyślał, że może nie ma jej w domu, ale czekał. Po kilkunastu minutach na klatce pojawiła się Strzelba. Bartek ucieszył się na jej widok.
- Co ty tu robisz? – spytała ostentacyjnie.
- Jak to co? Muszę ci to wszystko wytłumaczyć… Kocham cię Asia, nie zostawiaj mnie. Zrozum, że ja z nią nie jestem. Blanka mści się na mnie. – powiedział rozpaczliwie, ale na dziewczynie nie zrobiło to najmniejszego wrażenia.
- Po pierwsze, ja cię nie zostawiłam, tylko ty mnie, a po drugie, to myślisz, że tak po prostu ci uwierzę? – po jej policzku spłynęła pojedyncza łza. Kurek chciał ją zetrzeć, ale Aśka odwróciła twarz. - Proszę, zostaw mnie. Ja ci mówiłam o sobie wszystko. Jak widać, ty nie… Skąd mogę mieć pewność, że nie grałeś na dwa fronty, co?
- Czyli nie masz pojęcia na czym opiera się związek. Na zaufaniu. – zaakcentował ostatnie słowo.
- Myślisz, że ci nie ufałam? Wierzyłam w każde twoje słowo, aż do tej chwili. Niestety w twoje ostatnie nie mogę uwierzyć. Nie rób z siebie ofiary, tylko przyznaj się, że mnie oszukałeś. A teraz idź sobie i nie przychodź tu więcej. – dziewczynie złamał się głos i weszła do mieszkania, zamykając Kurkowi drzwi przed nosem.
- Cholera! – wrzasnął i zbiegł po schodach.

Aśka nie mogła tego dłużej znieść. Wszystko ją przerosło. Wyciągnęła telefon. Zadzwoniła do trenera, prosząc o dwa dni wolnego, a później… do swojej mamy.
- Cześć mamo… - odezwała się.
- Kochanie, cieszę się, że dzwonisz. Ale czy mi się wydaję, że jesteś smutna?
- Wytłumaczę ci jutro. Przyjadę na dwa dni, bo muszę odetchnąć. Nie będę wam przeszkadzać? – spytała z niepewnością.
- Jeszcze się pytasz Asiu? Przyjeżdżaj jak najprędzej. Niestety taty nie ma,  bo wyjechał na delegację, ale mi możesz wszystko powiedzieć. – powiedziała z troską mama.
- Dziękuję mamo. Będę może jeszcze dzisiaj wieczorem. Papa.

Poszła do pokoju i zaczęła się pakować. Wysłała sms’a Monice, gdzie się wybiera. Potrzebowała gór, rześkiego powietrza i kogoś, kto ją zrozumie i wysłucha. Wrzuciła do walizki wszystkie potrzebne rzeczy i była gotowa. Wsiadła do swojego samochodu i odjechała w kierunku Zakopanego. Po czterech godzinach drogi, siatkarka była w swoim rodzinnym domu. Weszła do środka, gdzie od razu powitała ją mama.
- Cześć kochanie. Rozbierz się. Co się stało? – spytała, zabierając od niej kurtkę.
- Mam masę problemów. – powiedziała, a z jej oczu popłynęły pojedyncze łzy.
- Asiu, co się stało? – mama ją przytuliła.
- Bartek mnie zostawił. I najgorsze jest to, że nie dowiedziałam się o tym od niego, tylko od jego nowej dziewczyny. – nie mogła się opanować.
- Przykro mi, ale tak bywa. Czasem ktoś nas zrani, ale musimy się z tym pogodzić. Nie możesz uzależnić swojego życia od jego błędów. Masz pasję. Siatkówkę. Jesteś mistrzynią Europy, kraju, kapitanem reprezentacji, Skry Bełchatów. – wyliczała, a Aśka wybuchła rzewnym płaczem.
- Czemu płaczesz kochanie?
- To jest ten drugi problem. – otarła łzy. – Trener poprosił mnie ostatnio do gabinetu. – powiedziała nieco spokojniej. – Powiedział, że Oliwia zajmie moje miejsce na ataku i będzie nową kapitan. Jednak najbardziej martwi mnie to, że pewnie nie dostanę powołania do reprezentacji. – ukryła twarz w dłoniach, a siedząca obok mama zaniemówiła.
- Ale przecież jesteś kapitanem! Nie mogą cię tak po prostu wycofać! – zbulwersowała się pani Pisarek.
- Mogą mamo. Wszystko przez tą kontuzję… Zniszczyła mi karierę.
- Będzie dobrze. Zobaczysz, że jeszcze pojedziesz na Igrzyska i wrócisz ze złotym medalem. Jestem tego pewna. – uśmiechnęła się i przytuliła córkę.
Było po ósmej. Aśka wzięła długą gorącą kąpiel i położyła się do łóżka. Zerknęła na ekran telefonu. Wyświetliło jej się dziesięć nieodebranych połączeń od Bartka. I sms od Moniki.

Cześć Asiu!
Mam nadzieję, że lepiej się czujesz.
Odpocznij sobie i niczym się nie martw.
Ja tu o wszystko zadbam J

Dziewczyna uśmiechnęła się po przeczytaniu wiadomości. Zadzwoniła jeszcze do Maćka, którego zaniedbywała przez ostatnie miesiące. Położyła telefon przy łóżku dosłownie na ułamek sekundy, gdyż zaraz zadzwonił. Do Strzelby dobijał się Dawid.
- Hej Asiu. Co słychać? – spytał wesoło, a dziewczynie od razu poprawił się humor.
- Wszystko w porządku.
- Może wyskoczyłabyś jutro na kawę?
- Wiesz… - zaśmiała się. – Jestem w Zakopanem.
- Co ty tam robisz? – zdziwił się.
- Tu jest mój dom rodzinny.
- Aha. No to miłego wypoczynku. Odpoczywaj. Tylko wracaj szybko, bo będę tęsknił.
- Odpoczywaj ode mnie, dopóki możesz. Dobranoc. – rozłączyła się.
Koło dziesiątej zasnęła, gdyż następnego dnia czekał ją ciężki dzień. Oczywiście szła w góry.

Wieczorem w Bełchatowie…

Bartek siedział na fotelu w salonie. Wszędzie było ciemno, nigdzie nic nie było słychać. Był sam. Sam ze swoimi myślami. Nie miał na nic siły, jednak nadal nie miał zamiaru się poddać i stracić Asi. Wiedział, że musi o nią zawalczyć. Nie mógł sobie wybaczyć, że przez nieuwagę, sens jego życia zawisł na włosku.

Co słychać? Ferie się kończą! Ja tego nie przeżyję! L Kto cierpi tak samo jak ja?

11 komentarzy:

  1. Oj smutno się zrobiło. Ale podoba mi się nastawienie Bartka. Nie może odpuścić i musi o nią walczyć. Kiedyś w końcu mu uwierzy :D Rozumiem cię, bo sama niedawno rozpaczałam z powodu kończących się ferii.. Ale w sumie niedługo święta :D
    Pozdrawiam i do następnego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. trzeba się pocieszyć świętami i krótszym drugim semestrem :)

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wspaniały rozdział :) ja również ubolewam z powodu ferii, pozdrawiam i do następnego :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja to samo w poniedziałek do szkoły, maaaaasakra :< jeszcze tyle sprawdzianów i kartkówek :<<<

    niech Bartek o nią walczy no! :D a rozdział jak zwykle świetny! c:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję ;D Niech moc będzie z tobą ;p

      Usuń
    2. A dzięki haha i z tobą też! :D zapraszam na nowy rozdział na http://back-to-love-one-step.blogspot.com/

      Usuń
  5. Świetny rozdział. :)
    Zapraszam do mnie, nowy blog http://169141613.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny ;D
    Pierwszy blog który spodobał mi o siatkarzach ;)
    http://two-love-one-life.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Boże co tu się dzieje ???Mam nadzieję że Aśka wróci do pierwszego składu :)Zapraszam do mnie http://crisija.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń