niedziela, 17 lutego 2013

Rozdział 28


6 rano, w mieszkaniu Bartka…

Kuraś spał jak niemowlę, kiedy rozdzwonił się jego telefon. Wkurzony wziął go w swoje wielkie ręce i odebrał, widząc przez mgłę na ekranie numer Dzika.
- Czego?
- Kurek, zmieniam stan, rozumiesz?! – krzyczał do telefonu.
- Jaki stan? Kubiak, czy ty się dobrze czujesz?
- No cywilny mamucie! Oświadczyłem się Monice wczoraj.
- To świetnie. Dobranoc. – powiedział nieprzytomny, po czym zakończył połączenie i z powrotem zamknął oczy. Po kilku minutach dotarło do niego, co powiedział Misiek. Złapał swojego Samsunga i zadzwonił do przyjaciela.
- No już myślałem, że cię to nic nie obchodzi. – odezwał się obrażony Kubiak.
- Daj spokój, ale serio? – spytał Bartek.
- No tak. – śmiał się jak dziecko.
- Obdzwoniłeś już całą reprezentację? – żartował.
- Tak, łącznie ze sztabem. Wszyscy szczęśliwi. – powiedział Misiek, zupełnie poważnie.
- Ja też się bardzo cieszę. A teraz mogę iść spać? – spytał ziewając.
- Tak. Teraz tak. Dobranoc. – rozłączył się, a Bartek z uśmiechem na twarzy ponownie zapadł w długi sen.
  
Kilka godzin później, w mieszkaniu Moniki…

Dziewczyna, cała w skowronkach biegała po mieszkaniu, pakując rzeczy na trening.  Nagle, przez nie zamknięte drzwi wpadła Aśka. Rzuciła się na Monikę i zaczęła ją przytulać i całować.
- Moja Monisia się chajta! Pamiętasz jak ci w liceum mówiłam, że pierwsza staniesz na ślubnym kobiercu?! – krzyczała, nie wypuszczając przyjaciółki z objęć.
- Tak pamiętam. – wydusiła z siebie przytłumiony dźwięk, tracąc oddech pod wpływem uścisku o wiele większej koleżanki. – Możesz mnie już puścić?
- Wybacz. – powiedziała. – Po treningu wybywamy na miasto i szukamy ci pięknej sukni! Mi z resztą też. – zaśmiała się.
- My nie zdążyliśmy jeszcze pomyśleć kiedy ślub, a ty już o sukni ślubnej myślisz. – zaśmiała się. – Na razie możemy obmyślić jak będzie ślub wyglądał. – uśmiechnęła się, chcąc „pocieszyć” Aśkę.
- Dekorację biorę na siebie. Oszczędzę ci zachodu. Wszystko będzie w stylu dzikiego zachodu! – Strzelba doznała inspiracji. – Albo nie, to jak na studniówkę. – dodała zrezygnowana. Monika zaczęła się śmiać.
- Może po prostu białe obrusy i różowe serwetki, jak pupka noworodka?
- Masz rację. – przytaknęła atakująca, podnosząc wskazujący palec.
- Chodźmy na halę, bo się w końcu spóźnimy.
Aśka przytaknęła i razem z Moniką wyszły z mieszkania. Były w połowie drogi, kiedy zobaczyły samochód Miśka, który zatrzymał się niedaleko nich.
- Wsiadacie gwiazdki? – siatkarz mrugnął do Libero, co ona odwzajemniła szczerym uśmiechem.
- Spadłeś nam z nieba. Spóźniłybyśmy się. – ucieszyła się Aśka i niewiele myśląc wpakowała się do hondy, ciągnąc za sobą Monikę.
- O której macie trening? – spytał Dzik.
- Równo za siedem minut. – powiedziała Libero, zerkając na Michała. Chłopak przyuważył jej spojrzenie i schylił się, by ją pocałować. Aśka siedziała spokojnie na tylnym siedzeniu, udając, że jej tam nie ma. Tłumiła w sobie śmiech, który za nic nie chciał odpuścić. Zerkała to na zakochaną parę, to na zegarek, ciągle bacznie obserwując przesuwające się wskazówki, które wskazywały 7.56. W końcu postanowiła się odezwać.
- Wiecie, nie chciałabym wam przeszkadzać, ale mamy jeszcze cztery minuty. – powiedziała szeptem atakująca.
- Jasne. Już jedziemy! – Misiek oderwał się od Moniki jak poparzony i wcisnął pedał gazu. Po upływie trzech minut były już w szatni, która niestety była już pusta. Na ławce leżały jedynie kurtki, co oznaczało, że zawodniczki są już na sali. Dziewczyny się przebrały i z prędkością światła popędziły na boisko.
Trener Matlak tłumaczył coś zawzięcie zawodniczkom, ale jego wzrok i tak wyłapał dwie spóźnione koleżanki.
- Czemu się panienki spóźniły? – spytał poważnym tonem.
- To się nie powtórzy trenerze. – powiedziały równo.
- Mam nadzieję. Do ciebie Asiu mam sprawę. Przyjdź do gabinetu prezesa po treningu.
- Dobrze trenerze. – przytaknęła Strzelba i zaczęła biegać dookoła boiska.
Trening dotyczył w szczególności ataku, w którym o dziwo dominowała Oliwia. Aśka zbyt często atakowała w taśmę, albo trafiała w out, co nie umknęło uwadze Kmąk.
- Co Asiu, wyszłaś z wprawy? – powiedziała z udawaną troską.
- Nie martw się o mnie, ciesz się, że ci dobrze idzie. – rzuciła kapitan w stronę rywalki.
- Ależ ja się nie martwię. – zaśmiała się z ironią i poszła na zagrywkę, zostawiając zdenerwowaną atakującą.

Tymczasem w mieszkaniu Kubiaka i Zbyszka…

Zibi krzątał się po kuchni, usiłując sklecić coś, co w smaku i wyglądzie przypominałoby jajecznicę. Nie szkodzi, że zmarnował połowę opakowania jajek.
- Dobrze, że siatkarzem, a nie kucharką zostałeś Zibi. – zaśmiał się Michał wchodząc do pomieszczenia, w którym panował istny chaos. Na podłodze leżały trzy stłuczone jajka, na blacie był rozsypany cukier, a czajnik na kuchence gwizdał już od dobrych paru minut. Jednak Misiek nie miał siły, ani humoru robić przyjacielowi wyrzutów.
- Zaraz to posprzątam. – powiedział atakujący, drapiąc się po głowie, która również była ubrudzona mąką.
- Aha, już to widzę. – Michał odłożył kluczyki na lodówkę i usiadł na krześle, patrząc na przyjaciela. – Masz jakieś plany na dzisiaj, poza treningiem? – spytał.
- Nie, a co? – Bartman nie odrywał się od swojej „pracy”.
- Może wyskoczylibyśmy na mecz?
- Siatkówki? Jest jakiś poza naszym w najbliższym czasie? – uśmiechnął się.
- Nie, w ręczną, o czwartej.
- Z tobą zawsze i wszędzie. Ale nie wolisz zabrać ze sobą Moniki? – Zbyszek spojrzał na Dzika.
- No wiesz, za niecały rok będę żonaty, więc chcę się kumplem nacieszyć. – roześmiał się Misiek.
- Skoro tak, to nie mam nic przeciwko. – posłał przyjacielowi uśmiech i zabrał się do spożywania swojej… „jajecznicy”.

Po treningu…

Aśka pożegnała się z zawodniczkami i pomaszerowała do gabinetu prezesa. Wchodząc spostrzegła mężczyznę siedzącego za biurkiem. Nie, to nie był prezes Skry, siedział tam trener i żywo dyskutował z Oliwią, która wręcz wybuchała radością. Ten widok zdziwił Strzelbę, ale podeszła bliżej i chrząknęła. Matlak odwrócił się w jej stronę i podziękował Oliwii, która wychodząc rzuciła tryumfalne spojrzenie kapitan.
- Słucham panie trenerze. – zaczęła Aśka, jak zwykle z należytym szacunkiem.
- Joanno… - zaczął, a ton jakim się do niej odezwał był bardzo nietypowy. – Jestem zmuszony cię poinformować, że zajdą ogromne zmiany, jeśli chodzi o skład naszej drużyny. To również dotyczy ciebie. – powiedział, a dziewczyna zamarła. Obawiała się, co może za chwilę usłyszeć…

Cóż się dalej będzie działo? J Przepraszam, że dodaję co 4 dni, ale jeżdżę na narty i nie wyrabiam z czasem, a poza tym wracam zazwyczaj strasznie zmęczona J Pozdrawiam J

3 komentarze:

  1. już nie mogę się doczekać następnego :D

    OdpowiedzUsuń
  2. I ja też się obawiam co ona usłyszy! :> czekam na kolejny! :D pozdrawiam i zapraszam do siebie n nowy rozdział back-to-love-one-step.blogspot.com ;d

    OdpowiedzUsuń
  3. No, i w końcu na bieżąco. Teraz mogę z czystym sumieniem skomentować ;) "No cywilny mamucie!"- strasznie się z tego śmiałam. Ślub, ślub, uwielbiam śluby! Mam nadzieję że wcześniej niż "za rok", jak powiedział Misiek. I co to za sprawa z drużyną? Czyżby Oliwa wygryzła Asię ze składu? Boję się myśleć co się wydarzy!
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie- http://dzikaprzygodazsiatkowka.blogspot.com/
    S.

    OdpowiedzUsuń